Obserwatorzy

wtorek, 15 maja 2012

Bo mam zlasowany mózg..

Ciężki dzień za mną. Trudny egzamin [gratuluję poczucia humoru przy układaniu pytań] i praktycznie cały dzień w biegu. Przychodzi upragniony wieczór i marzę tylko o relaksie. Ponieważ mamy środek tygodnia, trzeba naładować "baterie". A dla kobiety takim "ładowaniem" może być np. domowe SPA. Ponieważ ja dzisiaj będę odprawiać takie rytuały, zaprezentuję Wam, jakich do tego używam produktów.
Po zmyciu makijażu na twarz nakładam peeling enzymatyczny Pharmaceris z serii A- Puri- Sensipil na ok. 10 minut, następnie nakładam maseczkę [zależnie od aktualnych potrzeb skóry]. Dzisiaj będzie to moja ulubiona Dermomask Głębokie Oczyszczenie. Zostawiam na twarzy na 20 minut.


W międzyczasie, gdy skóra mojej twarzy się relaksuje, czas na stopy. Zmęczone i obolałe po całym dniu, a następnego muszą się ładnie prezentować. Zaczynam od zmiękczenia wszystkich twardszych skórek- do tego posłuży mi ciepła woda i sól do kąpieli [używam najzwyklejszej z Rossmanna o zapachu chai i wanilii, do kupienia w saszetkach- 1 opakowanie= 3 użycia], a później "krążek" [nie wiem jak to coś się nazywa, taka tarka] z Essence, którym ścieram pięty. Całe stopy masuję Wulkanicznym peelingiem do stóp Perfecta SPA. Następnie piłuję i maluję odżywką/lakierem paznokcie. Ostatnim etapem pielęgnacji jest nałożenie Zmiękczającej Maski- Serum do stóp Perfecta SPA, a po jej wchłonięciu kremu Neutrogena do stóp suchych. Na to skarpetki do nawilżania plus bonus na moje wiecznie zmarznięte stopy- skarpetki z mikrowłókna.


Następnie kolej na dłonie. Tutaj już szybciej- pierwszy etap to Szafirowy peeling do rąk Perfecta SPA, opiłowanie paznokci, nałożenie odżywki Eveline 8w1 Total Action, wmasowanie Regenerującej maski- serum Perfecta SPA, a gdy to jeszcze ich odpowiednio nie nawilży, to odrobiny kremu do rąk Isana Handcreme Intensiv 5% UREA.


 Dzisiaj także będę próbować na moich włosach próbki dołączone do miesięcznika "Twój Styl"- mianowicie Nivea Szampon regenerujący długie włosy Long Repair oraz odżywkę z tej samej serii. Jednak nie oczekuję spektakularnych efektów po jednorazowym użyciu.


  I kończąc ten post, muszę się z Wami podzielić faktem, iż dbamy nie tylko o ciało, ale i ducha. Dokończeniem relaksu jest dobre czasopismo- u mnie świeżutki "Twój Styl" oraz "Skarb". Dopełnieniem jest moje waniliowe maniactwo- mianowicie herbata Dilmah waniliowa z waniliowym syropem i konfiturą wiśniową [wyborne połączenie na takie wieczory], a także małe "co nieco"- w tej roli pożywne i zdrowe LU GO z nadzieniem czekoladowo- orzechowym.


Dbajcie o siebie, bo nikt o Was tak dobrze nie zadba, jak Wy same.
Agnieszka

niedziela, 13 maja 2012

Szybkie zakupy


Lista rzeczy widocznych na zdjęciu;
  • Neutrogena, krem do stóp- suche/ zniszczone, cena w promocji za 100ml to 12,99zł
  • Olay Complete, emulsja odżywczo- nawilżająca na dzień skóra tłusta/ mieszana, 18,49zł w promocji także za 100ml
  • Ziaja, tonik ogórkowy [najwspanialszy z wszystkich możliwych], 5,19zł za 200ml
  • Isana, Handcreme Intensiv 5% UREA, 100ml za 5,39zł
  • Tołpa Huminea, maska- peeling 4 w 1 oczyszczająco- detoksykująca, 2x6ml za 6,49zł
  • Carma Laboratories, Carmex Cherry w tubce, 10g za 7,99zł
Jak widzicie trochę zaszalałam, recenzje wkrótce. Miłego końca weekendu,
Agnieszka .

sobota, 12 maja 2012

Tołpa Dermo Face Sebio- matujący krem korygujący na dzień

Za oknem szaro- buro, pada deszcz, więc mam odrobinę więcej czasu by coś tutaj naskrobać. Na moim dzisiejszym celowniku znalazł się krem z którym się bardzo polubiłam. Tak jak w temacie, mowa będzie o matującym kremie korygującym firmy Tołpa z serii Dermo Face Sebio. Na wstępie od razu zaznaczam, że można go zakupić tylko w drogeriach Rossmann [i to też nie w każdej drogerii go znajdziemy, ja za moim egzemplarzem zjechałam pół Śląska]. Jak zwykle- co o tym produkcie pisze producent;
"WSKAZANIA:
skóra wrażliwa, mieszana, tłusta i trądzikowa,  niedoskonałości

Nasz dermokosmetyk służy do walki z niedoskonałościami skóry. Reguluje wydzielanie sebum i hamuje namnażanie się  bakterii.  Odblokowuje pory, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia. Zapobiega powstawaniu grudek, krostek i zaskórników. Długotrwale matuje i nawilża. Podsumujmy: skóra jest matowa i wygładzona bez niedoskonałości.

SPOSÓB UŻYCIA:
Nanieś krem na oczyszczoną i stonizowaną twarz, omijając okolice oczu. Wmasuj do całkowitego wchłonięcia. Stosuj codziennie rano.

Składniki aktywne:
torf tołpa®, ekstrakt z kory cynamonowca, ekstrakt z łopianu, fucogel, alantoina, d-pantenol."
Zdjęcie pochodzące ze strony producenta; [www.tolpa.pl]

Krem ma konsystencję żelową, w kolorze szaro-kremowym [czego niestety nie udało mi się uchwycić na zdjęciu].


Za cenę ok. 27zł otrzymujemy 40ml bardzo wydajnego kremu.

Plusy;
  • zgodnie z obietnicą producenta matuje [moją tłustą cerę na ok. 4-5h w zależności od kondycji skóry]
  • idealnie nadaje się pod makijaż dzięki lekkiej, żelowej konsystencji
  • skóra jest nawilżona w miejscach gdzie tego potrzeba
  • przy dłuższym i regularnym stosowaniu [ok. 2-3 tygodnie] poprawia wygląd cery, jednak nie oszukujmy się- cudów się nie należy spodziewać, nie wyleczy ropnego trądziku
  • nie jest komedogenny
  • nie powoduje, że skóra po aplikacji się klei
  • szybko się wchłania
  • ładny, cytrusowy zapach [jednak dość intensywny, więc może niektórym nie odpowiadać]
  • pomysłowe opakowanie- aluminiowa tubka; zero grzebania paluchami w słoiczku, można go spokojnie wziąć w podróż bez obaw, że słoiczek się stłucze, aplikujemy tyle kremu, ile potrzeba, krem zużywamy do końca
  • ciekawy, naturalny skład [który niestety znajdziemy tylko na kartonowym opakowaniu]
  • niesamowita wydajność [mój krem zakupiłam w styczniu/lutym, a w opakowaniu jest go jeszcze na ok. 1,5 miesiąca]
  • nie uczula
Minusy;
  • dostępność- niby Rossmann jest wszechobecny, a jednak ja mój krem kupiłam dopiero w 5 czy 6 drogerii
  • przy pierwszych aplikacjach twarz delikatnie się czerwieni, lekko piecze [efekt działania ekstraktu z kory cynamonowca]
  • nie odblokowuje porów
  • polecam tylko do cery tłustej, przy mieszanej [a szczególnie tej w kierunku do suchej] może nadmiernie wysuszać lub powodować lekkie uczucie ściągnięcia twarzy
Suma summarum, bardzo lubię ten krem [a w połączeniu z maseczką z tej samej serii to już bajka], ponieważ kolejna polska marka postawiła sobie jako główny cel cena- jakość i tworzy wspaniałe kosmetyki. Jako kobieta nadal będę poszukiwać jeszcze czegoś lepszego [chociaż nie wiem czy coś takiego znajdę], to mimo wszystko ten krem stale będzie gościć w mojej kosmetyczce- jako pewniak i tak "na wszelki wypadek'.
Na koniec recenzji kilka zdjęć;

Tak oto prezentuje się moja tubka kremu

Tubka z tyłu

Obietnice producenta

Aplikator


Już wkrótce na moim blogu pojawią się recenzje BB Creams [w czwartek dotarły do mnie zamówione próbki]. Będzie mowa o kremach takich jak;
  • Skin 79, Super Plus BB Cream Triple Functions
  • SkinFood, Peach Sake Pore BB Cream SPF20 PA+
  • Missha, M Perfect Cover BB Cream SPF 42 PA+++
  • Skin 79, Intense Classic Balm

Udanej soboty,
Agnieszka

poniedziałek, 7 maja 2012

Carmex vs. Tisane

Od niedawna używam balsamów do ust. Moja przygoda zaczęła się od klasycznego [czyt. w słoiczku] Tisane. Więc od niego też rozpocznę recenzowanie.
Tisane produkowane jest przez Herba Studio, w opakowaniu znajduje się 4,7g za które w aptece przychodzi nam zapłacić ok. 8 zł [ a o zgrozo w SuperPharm ok. 12 zł].

Plusy;
  • małe, proste, lekkie opakowanie
  • ciasteczkowo- waniliowy zapach
  • ładny błysk, który nadaje czerwieni wargowej
  • nawilżenie i wygładzenie ust, jednak nie jest one długotrwałe
  • dostępny w wersji w sztyfcie
  • rodzima marka
Minusy;
  • wydajność- zużyłam go w ciągu miesiąca, przy codziennym stosowaniu na noc
  • konsystencja- nie wiem, czy to tylko ja trafiłam na taką wersję, ale jest strasznie twardy i trudno go początkowo rozprowadzić na ustach, jednak po nabraniu na palec kawałeczka ładnie topi się pod wpływem ciepła warg
  • nie daje sobie absolutnie rady z mocno spierzchniętymi ustami, w moim przypadku była to długotrwała gorączka
  • jedna wersja smakowa
  • dostępność [jeżeli się nie mylę to można go kupić tylko w aptece, i to nie każdej]
Reasumując; spodziewałam się czegoś zdecydowanie lepszego. Wydajność absolutnie nie idzie w parze z ceną.

Gdy zużyłam już Tisane zachciało mi się wypróbować kultowy już i osławiany Carmex. Będąc w sklepie nie wiedziałam którą wersję wybrać. Ostatecznie padło na klasyczną, "słoiczkową" wersję.
Carmex produkowany jest przez Carma Laboratories, za cenę ok. 11 zł otrzymujemy aż 7,5g produktu.

Plusy;
  • proste opakowanie
  • wydajność- od 25.04 nie widzę zużycia przy codziennym używaniu kilka razy
  • cudnie nawilża usta, rano są miękkie i gładkie
  • prosty skład
  • radzi sobie z mocnym przesuszeniem ust
  • cienka warstewka nadaje się świetnie pod pomadki
  • konsystencja i co się z tym wiąże- łatwa aplikacja 
  • po nałożeniu- uczucie mrowienia, chłodu
  • dostępność i wersje "smakowe"
Minusy;
  • coś, co mi strasznie przeszkadza- po aplikacji mamy na ustach straszny smak kamfory [znika po ok. 20 minutach, ale początkowo nie potrafię go znieść], który nie wiem skąd się bierze, bo w słoiczku Carmex pachnie wanilią
Podsumowując; pozostanę przy produkcie zagranicznej marki [niestety, z ciężkim sercem]- Carmexem, gdyż na tle Tisane wypada on o wiele lepiej pod względem nawilżenia, ceny i wydajności.

Miłego wieczoru,
Agnieszka

czwartek, 3 maja 2012

Nawilżamy naszą skórę...

W ostatnim poście zamieściłam informacje o tym, jak pozbywam się włosków, nie tylko z nóg. Dzisiaj kilka słów o nawilżaniu nie tylko nóg, ale całego ciała.

Pierwszy, jako że już zużyty w całości i błagalnie czekający na swoją kolej do wyrzucenia opakowania, Łagodzący balsam po depilacji firmy Soraya. Cena za opakowanie 150 ml to ok. 10-11 zł
Informacje, które znajdujemy na stronie producenta:
"Łagodzący balsam po depilacji to preparat przeznaczony do pielęgnacji całego ciała, a szczególnie miejsc, które poddawane są zabiegowi depilacji. Zawarty w balsamie olej Canola skutecznie natłuszcza, nawilża oraz zmniejsza szorstkość skóry sprawiając iż jest ona aksamitnie gładka, miękka i delikatna w dotyku. Wyciąg z rumianku, alantoina oraz d-Panthenol skutecznie łagodzą wszelkie podrażnienia występujące na skórze oraz błyskawicznie likwidują zaczerwienienia. Dodatkowo zawarty w balsamie innowacyjny składnik aktywny sprawia, iż odrastające włoski są bardziej miękkie i mniej widoczne, stają się bardziej podatne na depilacje, dzięki czemu zmniejsza się częstotliwość przeprowadzania zabiegu.
Rezultat:

  •     aksamitnie gładka skóra bez podrażnień
  •     mniejsza częstotliwość zabiegu depilacji"
Plusy;
  • zapach- arbuz/melon z lodami śmietankowymi
  • ładnie nawilża nogi
  • nie podrażnia
  • lekko chłodzi
  • szybko się wchłania, przy czym się nie klei
Minusy;
  • wydajność [co jednak dla mnie było zaletą, bo szybko się go pozbyłam]
  • poza nawilżeniem nie spełnia zapewnień producenta
Reasumując- nie kupię ponownie, od tak zwykły balsam o przyjemnym, niespotykanym zapachu.

Opakowanie balsamu
Skład balsamu.
 Kolejnym balsamem w kolejce jest Lirene Dermoprogram Body Arabica balsam brązująco- ujędrniający Cafe Latte. Mój ulubieniec jeżeli chodzi o porę wiosenno- letnią [czasami gdy mamy jeszcze ciepłą jesień także go używam]. Wiadomo, pragniemy mieć ładnie "muśnięte słońcem" nogi, dekolt itp. zwłaszcza, gdy za oknem coraz cieplej. Cena za 250 ml produktu to ok. 17 zł.
Co obiecuje nam producent;
"Balsam brązująco-ujędrniający Cafe Latte to prawdziwy kawowy deser do codziennej pielęgnacji ciała. Chwila przyjemności i relaksu dla Ciebie i ciała.
Podstawa skuteczności:

  •  olej z karotki i specjalny składnik samoopalający, wzmacnia naturalny kolor skóry, nadając efekt naturalnej opalenizny
  •  kompleks Slim - specjalnie opracowany kompleks oparty na ekstrakcie z ziaren kawy arabskiej i ostrokrzewu paragwajskiego, wyszczupla i ujędrnia skórę
  •  witamina E dba o odpowiednie nawilżenie i kondycję skóry

Efekt:
Stopniowo tworzy naturalną i delikatną opaleniznę
"
Plusy;
  • ładna opalenizna po 2 aplikacjach, bez żółtych i pomarańczowych tonów
  • poręczne opakowanie
  • balsam jest strasznie wydajny
  • nawilża skórę
  • faktycznie ujędrnia skórę [jednak po regularnym stosowaniu przez co najmniej 2 tygodnie]
  • jednolicie wypłukuje się ze skóry, nie robi plam i smug 
  • dwa kolory; dla skóry jasnej [bardzo delikatny, nie ma się czego obawiać] i skóry ciemnej
Minusy;
  • największa wada- należy go nakładać na bardzo dobrze osuszoną skórę i w małych ilościach, w przeciwnym razie aplikacja go przyjmie formę męki
  • jak każdy balsam brązujący zapach- na początku miły, kawowy, później niestety- samoopalacz
  • brudzi jasne ubrania tuż po aplikacji
Za taką cenę i przy takiej wydajności na pewno do niego powrócę, tym razem chyba w wersji dla skóry ciemnej, ponieważ już lekko się opaliłam i ten nie daje już zadowalających efektów.


Skład.
Luksja Creamy Body Balm w wersji zapachowej Rose Petal& Milk Proteins, to produkt, do którego byłam najbardziej sceptycznie nastawiona. Robiąc zakupy pewnego zimowego wieczora w Rossmannie w SCC w Katowicach pewna miła pani w kasie dorzuciła mi do dużych zakupów właśnie ten balsam. Chyba widziała jak bardzo jestem zmęczona i potrzebuję po całym dniu relaksu ;) Jadąc do domu zauważyłam to "coś" razem z moimi zakupami. I pomyślałam: "No tak, kolejny balsam którego chcą pozbyć się w sklepie. I jeszcze różany zapach [którego nie lubię]". Postanowiłam go jednak nie oddawać w inne ręce, a wypróbować. I ten balsam okazał się odkryciem roku. W opakowaniu jest go 200 ml. A to, co producent pisze na pudełeczku;
"Luksja Creamy. Balsam do ciała Luksja Creamy z płatkami róży i proteinami mleka został specjalnie opracowany dla potrzeb Twojej skóry, abyś mogła czuć się dobrze przez cały dzień. Formuła balsamu o przyjemnym zapachu wzbogacona jest substancjami nawilżającymi: proteinami mleka, wyciągiem z płatków róży oraz witaminami B5 i E. Witamina B5 znana jest z właściwości łagodzących podrażnienia skóry, zaś witamina E wspomaga ochronę skóry przed szkodliwym działaniem wolnych rodników."
 Plusy;
  • konsystencja- bardzo lekka, aksamitna, można nakładać go do woli
  • nie pozostawia lepkiej warstwy
  • zapach; delikatny, otulający, nie nachalny, długotrwały
  • silnie nawilża, wręcz czuć jak skóra go "wchłania"
  • balsam jest zabezpieczony folią, przez co mamy pewność, że pudełko nie było otwierane
Minusy;
  • dostępność [szukam, ale nie mogę go znaleźć nigdzie]
  • wydajność- szybko się kończy
  • pudełko, które jest nieporęczne
Dobijam dna pudełka. I bardzo mi go szkoda. Bo chciałabym go kupić, lecz niestety nie wiem gdzie, bo na drogeryjnych półkach go nie widuję :(


Prawie końcówka.

Skład i kilka słów od producenta.

 Ostatnim prezentowanym dzisiaj nawilżaczem jest Mleczko do ciała Wanilia i Makadamia marki Wellness& Beauty [Rossmann]. Cena za 200 ml- ok. 5-6 zł.
"Mleczko do Ciała wanilia i makadamia daje poczucie równowagi i komfortu. Działa pielęgnacyjne. Zapewnij swojej skórze komfort stosując pielęgnujące mleczko do ciała Wanilia i Makadamia i daj się oczarować delikatnym zapachem wanilii. Mleczko jest specjalnie dostosowane do potrzeb skóry normalnej i suchej. Pielęgnujące olejki z migdałów i jojoba oraz witamina E trwale chronią skórę przed wysuszeniem. Szczególnie kremowa formuła pozwala na delikatne smarowanie i powoduje, że skóra staje się miękka i gładka. Każdego dnia zapewnij sobie i swoim zmysłom poczucie komfortu.
Tolerancja skóry potwierdzona dermatologicznie.
pH przyjazne dla skóry."
Plusy;
  • zapach, który długo się utrzymuje- jednak nie jak obiecuje producent, wanilii, a orzechów makadamia
  • bardzo wydajny
  • idealny dla bardzo suchej skóry
  • długo nawilża
  • cena i dostępność
  • nie podrażnia skóry, a wręcz po opalaniu genialnie łagodzi podrażnienia
Minusy;
  • opakowanie- po kilku użyciach urwało mi się zamykanie, przez co nie mogę go zabierać ze sobą na wyjazdy
  • nie można nakładać go dużo i na wilgotne ciało, bo strasznie się długo wchłania
  • treściwa, przez co "tępa" konsystencja, toporna do wmasowania w ciało, nie nadaje się do użytku latem
  • pozostawia lekko lepką warstewkę
 Mleczko to kupiłam przed wyjazdem nad morze. Po intensywnym używaniu go przez 4 osoby przez okres 2 tygodni pozostało mi jeszcze na 2-3 użycia. Później opakowanie ląduje w koszu. I szczerze nie wiem, czy do niego powrócę, gdyż moja skóra nie potrzebuje tak silnego nawilżenia.


I klasycznie- skład mleczka.

Miłego popołudnia,
Agnieszka

środa, 2 maja 2012

Chcę oglądać Twoje nogi...

Przyszedł maj. Słoneczko mocniej zaświeciło, w powietrzu unosi się nieśmiertelny zapach grilla, koszonej trawy i rozkwitających na wiosnę kwiatów. Gdy taka piękna pogoda za oknem, my- kobiety, z coraz większą ochotą zakładamy szorty, lekkie sukienki i spódniczki. W dzisiejszym poście przedstawię Wam moje sposoby na, jak to już zwykło się mówić, gładkie nogi.
Jako pierwszą metodę pozbywania się włosków [u mnie tylko na nogach, gdyż w strefie bikini i pod pachami aż takiego bólu bym nie zniosła] jest depilator. Kilka lat temu, jeszcze jako nastolatka, znalazłam się w posiadaniu chyba jednego z lepszych [na tamte czasy, bo dzisiaj już wiele jest o niebo lepszych] depilatorów. Mowa o Braun Silk Epil Xelle 5280. Mały, zgrabny i do tego ładny. Posiada dwie głowice depilujące; z 20 pęsetami [którą preferowałam jako laik] i z 40 pęsetami [którą zdecydowanie preferuję teraz- trochę bardziej boli, dla depilacja szybsza i dokładniejsza]. Dodatkowo moja wersja była wyposażona w głowicę golącą, nasadkę masująca [którą przez głupotę zepsułam jakiś rok temu] i rękawicę z wkładem chłodzącym [i taką rękawicę polecam w domu mieć]. Pozostałe wyposażenie- srebrna kosmetyczka, szczoteczka do czyszczenia głowic i zasilacz.

Zalety depilatora;
  • usuwa bardzo szybko włoski
  • nogi pozostają gładkie w moim przypadku na ok. 4 tygodnie, a odrastające włoski są słabsze i jaśniejsze
Wady depilatora;
  •  cena [mój kosztował jakieś 5-6 lat temu ok. 350 zł]
  • nogi są podrażnione cały dzień
  • depilowanie jest czasochłonne
  • wrastające włoski
  • nie można tego modelu używać pod prysznicem, w wannie
  • niestety zasilacz, do którego depilator musi być cały czas podłączony
Braun Silk Epil Xelle 5280
 Kolejną metodą na gładkie nogi jest nic innego jak golarka. Zaczynając przygodę z goleniem nóg używałam wielu podrzędnych golarek i pianek. Jednak moje lenistwo wzięło górę i skusiłam się jakiś rok temu na zakup golarki Gillette Venus Breeze. Cudowny wynalazek. Wkład do golarki posiada dwa paski żelu, dzięki czemu będąc pod prysznicem moczymy nogi, golarkę i wio ;) Cudowny, gdy wybieramy się w podróż, i zamiast pianki i golarki pakujemy tylko golarkę.
W zestawie otrzymujemy; golarkę i 2 wkłady, stojaczek, uchwyt do przyklejenia np. pod prysznicem [mój ciągle jest w stojaczku].

Zalety Venus Breeze;
  • szybko i dokładnie można wygolić wybrane partie ciała
  • bardzo ruchoma główka
  • wkład wystarcza na ok. 6 goleń 
  • nogi nie są podrażnione, a gładkie i delikatne
  • paski żelowe obłędnie pachną
  • antypoślizgowa rączka
  • kobiecy design
  • w stojaczku znajdziemy miejsce na 2 wkłady
  • zapomniałam o wrastających włoskach [przed każdym goleniem robię dokładny peeling]
Wady Venus Breeze;
  •  dla niektórych cena; całego zestawu waha się w granicach 45 zł, wkładów 60 zł za 4 sztuki [ja osobiście kupuję wkłady na Allegro, przez co z przesyłką koszt 4 wkładów wynosi maksymalnie 32 zł]
  • wkłady Venus Breeze Spa mają bardzo szybko odpadające i kruszące się paski żelu, więc ich nie polecam
  • gdy żyletki się tępią, to potrafią okropnie zacinać skórę
  • no cóż, nogi zostają gładkie tak jak przy klasycznym goleniu
Oto, co otrzymujemy w zestawie Gillette Venus Breeze

Ostatnią już metodą jest depilowanie nóg kremem. Nie ma nic przyjemniejszego niż poranna kawa ze świadomością, iż jednocześnie pozbywamy się z nóg niechcianych włosków ;)  Kilka miesięcy temu w Rossmannie zakupiłam Eveline Just Epil Nawilżający krem do depilacji skóry wrażliwej z aloesem i d- pantenolem. Jako, że moja skóra jest dość kapryśna [po kremach Veet do skóry wrażliwej zachowywała się różnie] kupiłam ten krem z duszą na ramieniu. Po powrocie do domu z zielonym pudełeczkiem i przeczytaniu opinii na jego temat na wizaz.pl nieźle się przestraszyłam. Bo niby po co kupowałam to [jak wtedy myślałam] dziadostwo! I co mnie podkusiło, bym go kupiła bez przeczytania czegokolwiek na jego temat?
Kilka dni temu zmuszona brakiem czasu i potrzebą gładkich nóg, stwierdziłam, że muszę się przełamać i go wypróbować. Od razu zaznaczę, że czas, który przewidział producent- max. 10 minut, był solidnie przeze mnie nagięty. Przestraszyłam się- a co jak dostanę uczulenia? Nie było jednak pieczenia. Sięgnęłam po szpatułkę i powoli zaczęłam ściągać krem z nóg. Moim oczom ukazała się piękna, gładka skóra. Po usunięciu całego kremu resztki zmyłam zimną wodą.

Zalety Eveline Just Epil;
  • cena; w promocji ok. 7 zł, bez promocji ok. 10 zł
  • nie podrażnia tak mocno jak inne kremy [po zmyciu resztek, wystąpiło chwilowe podrażnienie, które zniknęło po 15 minutach]
  • konsystencja; krem solidnie dolega do nóg
  • wydajność; zużyłam całe opakowanie 125 ml na łydki i uda [nie należę do wagi piórkowej, więc niektórym z Was uda się go użyć 2 razy]
  • poręczne opakowanie
  • nakładamy krem i w trakcie jego działania możemy robić cokolwiek innego, np. śniadanie
Wady Eveline Just Epil;
  • zapach, który niestety utrzymuje się długą chwilę
  • brudzi ubrania [więc przy depilowaniu całych nóg pozostaje nam bieganie po mieszkaniu w majtkach]
  • nogi pozostają gładkie tylko na jakieś 3-4 dni
  • szpatułka- drapie niemiłosiernie
  • gdy dzień wcześniej nałożymy balsam brązujący na nogi, krem powoduje, iż kolor się wypłukuje i nogi są blade
Kartonik po kremie i szpatułka, tubka po kremie wylądowała w koszu przed zrobieniem zdjęć.
 W najbliższym czasie planuję także wypróbować pasty cukrowej. A może któraś z Was ma doświadczenia z pastą cukrową?

Miłego weekendu majowego, buziaki
Agnieszka