Obserwatorzy

poniedziałek, 22 października 2012

Zbyt długa przerwa od pisania

Witajcie Kochane! Strasznie długo mnie nie było. Zawiało nudą, ciszą, pustką. Może niektóre poczuły się rozczarowane, że daję umrzeć blogowi "śmiercią naturalną". Nie ma tak dobrze! Wracam. Może nie z taką częstotliwością jak kiedyś, ale postaram się co najmniej dwa razy w tygodniu dodawać notatkę. Niesamowicie pochłania mnie szkoła i multum nauki jej towarzyszące- ale jestem tak szczęśliwa, bo jest to kształcenie w moim wymarzonym kierunku. Dodatkowo zmobilizowałam się, wykupiłam karnet VIP do Parku Wodnego w Tarnowskich Górach- 3 razy w tygodniu po 7 kilometrów na bieżni, w weekendy basen i sauna dla relaksu. Tak walczę z moim lenistwem i kilkoma zbędnymi kilogramami ;) Mam dzięki temu więcej energii, ale też silnej woli. Zastanawiam się także nad dietą 3D Chili.
Na dzisiaj niestety tak krótko i zwięźle, poniżej zamieszczam jedno zdjęcie z wypadu na motorze [nie, nie mam prawo jazdy kat. A, jestem tylko pasażerem] do Ustronia. Zdjęcie wykonane w pięknym "Dworze Skibówki".


Jak na razie cieszmy się tak pięknymi i ciepłymi dniami jesieni,
do przeczytania,
Agnieszka.

poniedziałek, 3 września 2012

Męski punkt widzenia

Witajcie :)
Dzisiaj z ogromną chęcią chcę polecić Wam stronę www.meskipunktwidzenia.tv. Zapytacie co to takiego. Fajna inicjatywa kreatywnego "pracoholika", który swój wolny czas [a posiada go mało] postanowił przeznaczyć nam, kobietom [ale panowie także są mile widziani w naszym gronie].
Są to bardzo spontaniczne audycje uzależnione od wolnego czasu "Idealnego Faceta". Dlatego by wiedzieć, kiedy te audycje pojawiają się na żywo warto zapisać się do grupy [jeżeli posiadacie "takie coś" jak Facebook], a będziemy otrzymywać powiadomienia. Audycje głównie są o sprawach damsko- męskich, nie ma tutaj tematów tabu, nasz "Idealny Facet" wyraża swoje bardzo szczere zdanie na temat poruszanych tematów, my- użytkowniczki- nasze przemyślenia wypowiadamy na chacie. Miła atmosfera, genialna muzyka i prawdziwie męski głos.
"Idealny Facet" zawsze służy radą i można porozmawiać z Nim swobodnie na Skype.
Jeżeli ta krótka recenzja Was zainteresował, to w imieniu "Idealnego Faceta" zapraszam na dzisiejszą audycję o godz. 21.30. Na chat logujecie się poprzez opcję "Logowanie na chacie- kliknij (tylko przez log in  with Facebook)". A jeżeli macie ochotę tylko słuchać, klikacie w link na początku postu i podziwiacie od czasu do czasu koszulę "Idealnego" ;).

To tyle na dzisiaj, jutro czeka mnie ciężki dzień [pierwszy dzień zajęć i na dzień dobry 10 godzin]. Nie wiem jak Wy, ale ja mam zamiar wieczorem relaksować się przy bardzo miłym, męskim głosie ;)
Do "przeczytania"
Agnieszka.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Szybka recenzja filmu: Step Up 4 Revolution

Witajcie! Dzisiaj jeden z leniwych dni, które mam zamiar spędzić tylko z sobą, na SPAmowaniu się ;) [pisząc ten post siedzę w maseczce nawilżającej na twarzy]. Po południu relaks w ogrodzie- moje ostatnie dni wakacji w ciepłych promieniach Słońca, Twój Styl, leżak, soczyste jabłka z naszej jabłoni jako przekąska, a to wszystko przy akompaniamencie ptaków skubiących słoneczniki i wszechobecnym zapachu kwiatów. Cudnie. Wieczorem- moje domowe SPA.
Jeszcze tylko kilka słów podziękowań- 30 postów, 911 wyświetleń. Serce rośnie, bo jeszcze czytacie tego bloga ;). Ale przechodząc już do tematu postu- krótka recenzja filmu.
Otóż we wtorek, 28 sierpnia, z moimi kochanymi wariatami :* postanowiliśmy się spotkać [a okazji ku temu było sporo- m.in. zaległe urodziny dwójki z nich i to, że wreszcie możemy wszyscy razem się spotkać]. A że należymy do grona, które kiedyś namiętnie trenowało taniec towarzyski i kochamy tańczyć, wybór filmu był wręcz oczywisty. Ja do końca jednak nie byłam przekonana do kolejnego filmu z serii "Step Up" [być może po rozczarowaniu się 3. częścią]. Powiedziałam sobie- "daj jeszcze jedną szansę". I?? Pokochałam ten film, aż tak, że chcę wybrać się na kolejny seans w niedługim czasie. Film trwa 99 minut. Powiecie dużo. Wcale nie. Film zachwyca pod każdym aspektem- zaczynając od świetnej muzyki, choreografii, doboru aktorów, po scenerię i fabułę. Dodatkowo- dobrze stworzone efekty 3D [tutaj bałam się największego rozczarowania] wzmacniają wrażenia wizualne, który każdy widz przeżywa w trakcie filmu. Fabuła może banalna- znajdziemy tu romans rodem z "Romea i Julii", jak i bunt przeciwko chciwemu inwestorowi, pragnącego stworzyć z biednej dzielnicy luksusowy kurort, oczywiście kosztem mieszkańców.
Wytrawnych kinomaniaków uwielbiających wyszukane filmy nie zachwyci ten film, jednak moje serce podbiła idealnie dopracowana choreografia i muzyka. Wręcz widać ile potu musiało się przelać przy próbach do nakręcenia poszczególnych scen. Film oceniam na 9/10. Więc jeżeli ktoś kocha taniec, to polecam z całego serca ten film. Jest on także dobry, gdy szukamy czegoś lekkiego i miłego na kończące się letnie południa.
Jeszcze tylko szybki zwiastun filmu [który tak naprawdę nie oddaje tego, jaki film jest w całości]:


To będzie na tyle. Wracam do moich "zabiegów", a Wam życzę miłego wieczoru. 
Do "przeczytania"
Agnieszka.

piątek, 24 sierpnia 2012

Garnier B.B. Miracle Skin Perfector Cream dla skóry mieszanej/ tłustej

Witajcie Kochane! Przychodzę do Was dzisiaj z nowością firmy Garnier. Gdy tylko na Wizażu zobaczyłam, że Garnier wyprodukował "młodszego brata" B.B. "klasycznego", tym razem przeznaczonego dla skór mieszanych i tłustych, to szczerze mówiąc- napaliłam się na niego jak szczerbaty na suchary. Moje sceptyczne podejście mieszało się z euforią "kup go, no kup!". I właśnie dzisiaj przytrafiła się okazja "pobuszowania" w sklepach, w wiadomym celu- odnalezieniu tego B.B. kremu. Znalezienie go nie było takie trudne. Wpadł w moje łapki, przed godziną przeszedł pierwsze testy i... wpadłam po uszy. Chyba będzie moją miłością nie tylko na lato, ale w szczególności na "lepsze dni" mojej skóry.
Ponieważ trudno o recenzję w języku polskim [owszem, na innych, obcojęzycznych blogach jest ich dużo], przychodzę z pomocą tym, które już chcą wiedzieć coś więcej na jego temat bądź nie mają zamiaru kupować go w ciemno [jak zrobiłam to dzisiaj ja]. To co- nie przedłużam, zaczynam od konkretów...

Na polskiej stronie Garnier nie ma jeszcze o nim najmniejszej informacji [albo ja źle szukałam], dlatego to co obiecuje producent przepiszę z kartonowego pudełka;
"Natychmiastowy efekty; 
  • nawilża
  • długotrwale zapobiega błyszczeniu i matuje
  • maskuje pory i niedoskonałości
  • wyrównuje koloryt i nadaje skórze zdrowy blask
  • ochrona UV- SPF 20
Unikalna beztłuszczowa formuła specjalnie opracowana dla skóry tłustej zawiera silnie absorbujący perlit. Pomaga kontrolować błyszczenie się skóry przez cały dzień dzięki zawartym w niej składnikom. Skutecznie zmniejsza widoczność porów i niedoskonałości, poprawiając w ten sposób wygląd powierzchni skóry. Formuła Beauty Balm Perfector została wzbogacona o pigmenty mineralne, aby natychmiast upiększać skórę oraz maskować zaczerwienienia i niedoskonałości. Komfortowa konsystencja kremu pozwala na optymalne pokrycie i szybko wtapia się w skórę. Filtr SPF 20 pomaga chronić skórę przed działaniem promieni UV.
Testowany dermatologicznie. Beztłuszczowa formuła. Nie powoduje powstawania zaskórników."
Cena/ pojemność; 19,99zł [bez promocji]/ 40ml
Kolory; niestety tylko 2; cera jasna i śniada.
Dostępność; bez problemu kupiłam go w sieciówce Real, można go kupić także w Rossmannie z tego co wiem.

A teraz czas na pierwsze wrażenia. Niezaprzeczalnie plusami są;

  • piękny kolor; posiadam jasny [należę do "bladolicych"], jednak idealnie wtapia się lekko opaloną skórę, nie widać granicy pomiędzy kolorem skóry, a tym kremem [na zdjęciu może to wyglądać inaczej, jednak po ok. 3 minutach kolor wtapia się i jest niezauważalny]
  • naturalnie wygląda w dziennym świetle
  • rozświetla skórę, daje przyjemny "glow"
  • kolor jasny nie jest różowy! i za to ukłony w stronę Garniera [zrównoważone tony żółtego i różowego, jednak z przewagą żółtych]
  • lekki jak piórko, nie pozostawia lepkiej warstwy
  • pięknie kryje lekkie przebarwienia i niedoskonałości, ładnie wyrównuje koloryt [krycie porównałabym do Bourjois Healthy Mix]
  • można stopniować krycie- od lekkiego [1 warstwa] do średniego [2 warstwy] nie robiąc przy tym "tapety"
  • szybko się wypracowuje w skórę, nie robi smug, zacieków, plam
  • nawilża
  • lekko, podkreślam- lekko- niweluje widoczność porów, co trochę mnie zszokowało jak na B.B. krem
  • szybko "zasycha" na twarzy
  • nie zbiera się w zmarszczkach mimicznych, nie podkreśla "skórek" [a nie nałożyłam pod niego innego kremu!]
  • fajny dozownik+ smukłe opakowanie [to już z zalet praktyczno- estetycznych]
No i minusy, które też posiada;
  • po pierwsze ktoś powinien dostać po łapkach za alkohol w składzie i to na 3. miejscu!
  • strasznie lejąca konsystencja, wręcz wylewa się sam z opakowania
  • zapach alkoholu przy aplikacji- niestety, przy nakładaniu go na policzki oczy co wrażliwszych [czyt. także moje] łzawią
  • co do matu, będę się spierać- tak na cerze mieszanej, absolutnie nie na cerze tłustej [muszę się wspomóc pudrem- w tym wypadku jest to Rimmel Match Perfection- jednak mimo to nadal wygląda naturalnie]
I to byłoby na tyle. W skali od 0 do 6 na dzień dzisiejszy to 4++ [oczekiwałam jednak matowienia!]. Nie jestem w stanie powiedzieć jak długo utrzymuje się na buzi i jak hardcorowe warunki przeżyje, o tym zapewne po dłuższym użytkowaniu. Jestem z niego bardzo, bardzo zadowolona, dołącza do mojego grona "ulubieńców na co dzień". 
Dla Was mam jeszcze kilka zdjęć;

Pudełko od "frontu"

Ale producent się rozpisał...

Skład dla "kosmetycznych chemików"

Oto co kryją czeluści pudełka

Praktyczny dozownik- "dzióbek"

Krem jeszcze nie roztarty na dłoni

Pierwsze zdjęcie po roztarciu

I drugie po roztarciu

Jeżeli macie pytania odnośnie tego kremu, to piszcie w komentarzach. Na dzisiaj się z Wami żegnam. Miłego dnia,
Agnieszka 
 

sobota, 18 sierpnia 2012

Eleganckie paznokcie na co dzień

Uffff, długo mnie nie było. Po dzisiejszej wycieczce po moich przepięknych okolicach, przebywając na rowerze 23,5km stwierdziłam, że mój blog przykryła warstwa kurzu. A nie tak miało być! Więc tak na rozgrzewkę- paznokcie. Właśnie w takich- niezobowiązujących, eleganckich, delikatnych, kobiecych i pasujących na co dzień jestem zakochana. A że mam wakacje i mogę sobie pozwolić na dłuższe [niestety, mój kierunek edukacji nie pozwala na długie, zresztą są niekomfortowe wtedy] to chętnie eksperymentuję z kolorami.
Dzisiejszy manicure wykonałam;

  • odżywka Eveline 8w1 Total Action, 1 warstwa jako baza 
  • lakier otrzymany w lipcowym GlossyBox MeMeMe w kolorze 97 Sensuous, 2 warstwy
  • Essence Color&Go 67 Make It Golden, do 1/3 długości paznokcia, 1 warstwa
  • Essence Studio Nails Better Than Gel Nails Top Sealer, jak na razie mój najlepszy top coat, 1 warstwa
Manicure taki utrzymuje się u mnie ok. 8 dni przy wykonywaniu wszystkich czynności domowych. Wykonanie go zajmuje ok. 25-35 minut. Zmycie tych złotych płatków jest kłopotliwe, jednak mam na to prosty patent- przykładam nasączony zmywaczem płatek kosmetyczny do paznokcia na ok. 2 minuty, następnie szorstką gąbką zwilżoną zmywaczem, ścieram złote płatki.
A teraz życzę miłego oglądania zdjęć;









Miłego wieczoru, do przeczytania już niedługo,
Agnieszka

środa, 8 sierpnia 2012

Recenzja kosmetyków z lipcowego GlossyBox.

Link do kosmetyków z lipcowego pudełka pozostawiam tutaj. Znajdziecie tam zdjęcia poszczególnych produktów, jak i krótkie ich opisy wraz z cenami.
Jak co miesiąc, gdy otrzymuję kolejne pudełko, czas na zrecenzowanie poprzedniego po miesięcznym stosowaniu kosmetyków. Jak dobrze wiecie, lipcowym byłam bardzo zachwycona, prawie wszystkie kosmetyki zasługują na najwyższą ocenę, za wyjątkiem jednego, którego jak na razie ani raz nie użyłam, a mianowicie SIQUENS Prevention, krem pod oczy [nie używałam, bo chcę sięgnąć dna w moim obecnym kremie pod oczy]. Dlatego też tego kosmetyku nie umieszczę w poniższym rankingu, prawdopodobnie pojawi się o nim osobny, krótki post.
A przechodząc już do samego rankingu;

  • MeMeMe Sensuous Nail Gloss- zasługuje na 5+. Piękny kolor przy 1. warstwie, zero smug, bąbelków, idealne krycie. Delikatny kolor na lato, bardzo modny. Do tego trwałość- na moich paznokciach utrzymywał się 8 dni z lakierem nawierzchniowym Essence, zmyłam bo znudził mi się i miałam ochotę na coś nowego. Nie odpryskuje, nie ściera się, mimo codziennych obowiązków domowych. Ideał, za tak niską cenę?
  • LIERAC zmysłowy żel pod prysznic Gel Douche Sensoriel- pięknie pachnie, pieni się bardzo dobrze, nie wysusza skóry, jest wydajny. Tylko cena za pełnowymiarowy produkt może odstraszać. Mimo to dostaje zasłużoną 5.
  • NOUVEAU LASHES Noir Mascara- i tu przyznam, lekkie rozczarowanie. Tusz jest świetny- dobrze rozdziela, maksymalnie wydłuża rzęsy, wygląda naturalnie, czerń jest głęboka, bez osypywania w ciągu dnia. Prosta, klasyczna i malutka szczoteczka pozwala na dotarcie do każdej rzęsy. No i gdzie to ale? No może w tym, że mimo wszystko oczekiwałam pogrubienia, którego niestety ten tusz nie daje nawet przy 3. warstwach na moich rzęsach. Dobry na co dzień, na wielkie wyjścia trzeba wspomóc się czymś innym. Dostaje 4+.
  • UBER intensywnie regenerująca maska do włosów- maska bardzo dobra w swojej "półce cenowej"- solidnie nawilża, pozostawia włosy odżywione, błyszczące, miękkie na długo. Zapach też jest długotrwały. Niestety, obciążyła moje gęste i długie włosy [całe szczęście tylko na jeden dzień, następnego nie było śladu po obciążeniu], przez co też dostaje 4+.
Tak wygląda kolejny "ranking". Jak widać, z tych kosmetyków jestem bardzo zadowolona. A jak Wam podobały się poszczególne produkty?

Agnieszka.

Kolejne "pudełko" już w domu- GlossyBox sierpień

Na początku- dziękuję, że ciągle ze mną jesteście. 650 wyświetleń to bardzo dużo.
A wracając do tematu- już 3 pudełko gości u mnie w domu. O godz. 14 miły Pan Kurier przywiózł oczekiwaną paczkę. Gdy ją otworzyłam byłam wręcz nią zachwycona. Zobaczcie co mnie w tym miesiącu tak oczarowało...




 Już na początku adrenalina rośnie- załoga GlossyBox obiecuje nam niespodziankę :D


 Zawartość- aż 7 produktów...




Jak zwykle- karteczka z informacjami o zawartości.


 Pierwszy na liście produkt- CHARMINE ROSE kokosowy peeling do ciała, poj. 50 ml, pełnowymiarowy produkt 44,80zł/ 200ml. Obłędnie pachnie nawet przy aplikatorze zabezpieczonym folią. Ciekawa jestem jego działania.


 Kolejny produkt to CLARENA Clarena Body Line: krem do biustu z efektem Push Up o poj. 30ml, pełnowymiarowy produkt to 200ml za cenę 76zł. Delikatnie pachnie, kwiatowo- cytrusowo, posiada jakieś "brązowe drobinki/ cząsteczki".


 CLINIQUE krem pod oczy All About Eyes o poj. 5 ml, pełnowymiarowy produkt 165zł/ 15ml. Lekka, bezzapachowa konsystencja. Przypomina żel. Obecnie mam 3 kremy pod oczy- mój Ziaja [który zużywam do końca], z ostatniego i obecnego GlossyBox. Nie wiem kiedy go zużyję, prawdopodobnie ten na dzień, Siquens na noc.


 L'OCCITANE żel pod prysznic wzbogacony orzeźwiającym ekstraktem z werbeny poj. 30ml, pełnowymiarowy produkt 250ml za 59zł. Pachnie bardzo orzeźwiająco, idealny na lato. Ma śliczne, eleganckie opakowanie.


 L'OCCITANE mydło z kawałkami liści werbeny, 25g, pełnowymiarowy produkt to 75g w cenie 22zł.


 SCHWARZKOPF PROFESSIONAL szampon BC Oli Miracle poj. 30ml. Za pełnowymiarowy produkt, 200ml, musimy zapłacić 55zł. Ta miniaturka jest świetną alternatywą dla "dużej butli" na wakacyjne wyjazdy. A szampon pachnie jak najlepsze perfumy...





Ostatni- pełnowymiarowy produkt o gramaturze 4g, to KRYOLAN DLA GLOSSYBOX Lipstick Fashion w kolorze Glossy Pink. Produkt kosztuje 30zł, czyli przyzwoicie. Szminka ma piękną, kremową konsystencję, kolor to śliczny, soczysty "brudny róż". Idealny kolor na lato, takie usta jakby przed chwilą jadło się maliny. Odpowiedni zarówno dla blondynek, brunetek i szatynek. Ładne, matowe wykończenie, opakowanie klasyczne, czarne, eleganckie.

Zamówiłam subskrypcję na 3 miesiące- od czerwca do sierpnia. Zastanawiam się nad kolejną subskrypcją, wszystko przemawia na tak, bo z każdym miesiącem jestem coraz bardziej zadowolona z pudełka.
A jak Wam podoba się zawartość sierpniowego GlossyBox?
Do "przeczytania",
Agnieszka.

wtorek, 31 lipca 2012

Moja nowa miłość; JOHNSONS'S Baby Bedtime kojące mleczko do ciała na dobranoc

Myślałam, że przy moich wymaganiach trudno będzie mi znaleźć idealny "nawilżacz" do ciała na lato. A wiadomo, że to właśnie latem od kosmetyków do ciała oczekujemy najwięcej- skutecznego, długotrwałego  nawilżenia, lecz bez długiego wchłaniania i lepkiej/ tłustej warstwy na skórze, a przy tym mógłby jeszcze długo i ładnie pachnieć. Czyżby niemożliwe? No właśnie dwa dni temu okazało się, że nie. Będąc na zakupach w jednym z hipermarketów, wstąpiłam na dział z kosmetykami dla dzieci [Wy też tak macie, że buszujecie w dziale dla dzieci, czy to tylko takie moje "spaczenie"?]. W oczy rzucił mi się nowy produkt Johnson's Baby. A że pisało na nim "na dobranoc" [cierpię na jakiś niewytłumaczalny rodzaj bezsenności :P i może myślałam, że on coś pomoże] postanowiłam włożyć go do mojego koszyczka z zakupami.
Jak się okazało w domu, jest to produkt, który jest moim ideałem, jeżeli chodzi o mleczko/ balsam na lato. Jednak po kolei, przedstawię najpierw co pisze o nim producent;
"JOHNSON'S® Baby Bedtime Kojące mleczko do ciała na dobranoc
  •     produkty do nawilżania ciała z linii Bedtime stosowane podczas wieczornego rytuału pomagają dziecku zasnąć spokojnym, zdrowym snem,
  •     zawiera opatentowany kompleks aromatyczny NaturalCalm™ na bazie lawendy znanej ze swoich właściwości relaksujących,
  •     dzięki delikatnym składnikom, neutralnym dla skóry dziecka doskonale ją nawilża i odżywia,
  •     lekka konsystencja pozostawia skórę miękką jak skóra dziecka,
  •     są hipoalergiczne, odpowiednie nawet do wrażliwej skóry,
  •     mają łagodność potwierdzoną klinicznie,
  •     powstały we współpracy z lekarzami pediatrami i dermatologami."
Cena/pojemność; zapłaciłam 11,25zł za opakowanie o poj. 300ml [dość nietypowe jak na mleczko]

Plusy;
  • piękny zapach, lekki, długo się utrzymuje [jednak lawendy to ja w nim nie wyczuwam]
  • mleczko ma świetną, lekką konsystencję
  • idealnie nawilża skórę na długi czas [8-12h]
  • szybko się wchłania
  • nie pozostawia lepkiej/ tłustej warstwy
  • piękne, minimalistyczne opakowanie z którego wylewamy idealną ilość produktu
  • wydajny- niewielka ilość wystarczy na nawilżenie całego ciała
  • dostępność i cena
  • atesty
  • nie podrażnia wrażliwej skóry, mimo, iż jest perfumowany
  • krótki skład
Minusy;
  • po dwóch dniach użytkowania na razie nie widzę takowych, jednak gdy to się zmieni, to Wam napiszę
Podsumowanie; tak, tak, tak. "Pieję" z zachwytu na samą myśl o jego użyciu. Miłość od pierwszego wejrzenia. Polecam każdej wymagającej "skórze" ;)



Skład produktu.
Tak prezentuje się jego konsystencja.
 

Chociaż Wam dzisiaj życzę miłego dnia, bo mój zapowiadał się pięknie, a jest gorzej niż paskudny :/.
Do "przeczytania" następnym razem,
Agnieszka.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Moja naturalna pielęgnacja cery.

Piękna noc na napisanie kolejnego postu. Na wstępie od razu zaznaczam, że moja naturalna pielęgnacja nie oznacza "eko-maniactwa", które ostatnimi czasy jest wszechobecne i szerzy się na coraz większą skalę. Nie jestem też temu przeciwna, ale ludzie- bez paranoi.
Przechodząc do sedna sprawy, zaczynamy mówić [a raczej pisać] o konkretach.
Poniżej lista moich 4. naturalnych sprzymierzeńców cery.
  • OCM- nie lubię się powtarzać, więc link do obszernego postu tutaj.
  • Tonik z octu jabłkowego- świetna sprawa dla cer tłustych, borykających się z problemem trądziku. Zakwasza on cerę, przywracając jej prawie naturalne pH [w okolicach 5,5-6, w zależności o proporcji poszczególnych składników], co uniemożliwia rozwój bakterii odpowiedzialnych za powstawanie krostek. Dodatkowo- jest to kwas- więc delikatnie złuszcza i rozjaśnia cerę. Nie odczuwam po nim efektu ściągnięcia skóry, a wręcz przeciwnie- skóra jest zrelaksowana, delikatna i miękka w dotyku. Jednak wiadomo- to są moje subiektywne odczucia, każda skóra może reagować inaczej. Jest to jeden z bardzo starych przepisów, znany bardzo dobrze naszym babciom.
    Przepis jest banalnie prosty; tonik przygotowujemy w różnych proporcjach, w zależności od wrażliwości naszej cery; od proporcji 1:5 aż po 1:1. Ja przygotowuję w stosunku 1 część octu i 2 części wody przegotowanej. U mnie ta wersja spisuje się świetnie. Tonik przechowuję w lodówce max. 12 dni [przygotowuję 90ml toniku i jest to optymalna "porcja" na 12 dni]. Stosowanie; używam tylko na noc, bo niestety zapach toniku nie jest zbyt przyjemny i dość długo pozostaje na skórze.
    Rozszerzeniem podstawowej wersji może być zastąpienie wody np. zieloną herbatą, bądź wywarem z płatków owsianych itp.
  • Maseczka drożdżowa- co tu dużo mówić- świetnie sprawdza się na skórze tłustej, z zaskórnikami i trądzikiem. Drożdże zawierają cynk, który jest powszechnie stosowany w leczeniu trądziku. Oprócz tego są źródłem witamin z grupy B, a także fosforu, magnezu, żelaza, potasu, selenu i chromu, które zbawiennie wpływają na skórę.
    Przepis; ok. 1/4, 1/5 opakowania drożdży mieszamy z mlekiem [temperatura pokojowa mleka], aby otrzymać jednolitą, gęstą papkę o konsystencji mniej więcej jogurtu. Nakładamy na twarz, dekolt, szyję [tam, gdzie skóra potrzebuje "ratunku"] na ok. 15-20 minut, po czym zmywamy letnią wodą.
    Ja osobiście modyfikuję ten przepis- biorę 1/5 opakowania drożdży, 1,5 łyżeczki jogurtu naturalnego i 3/4 łyżeczki zielonej glinki. Przepis jest świetny, bo jogurt nawilża skórę [a dodatkowo sprawia, że maseczka ma łatwiejszą konsystencję do nakładania], a zielona glinka absorbuje zanieczyszczenia z skóry.
    Stosowanie; przy skórze tłustej optymalnie 2-3 razy w tygodniu.
    Minusem jest zapach maseczki, ale do wszystkiego można się przecież przyzwyczaić.
  • Pasta migdałowa- było o niej głośno na blogach, YouTube. Byłam bardzo ciekawa tej pasty i tak od wczoraj gości także w mojej łazience. Jej zadaniem jest dokładne oczyszczanie skóry, bez naruszania naturalnej bariery skóry [tak jak OCM].
    Przepis; mój przepis jest następujący- mielę na pastę [prawie plastelinę] ok. 50g migdałów [całych], dodając ok. 2 łyżeczek oliwki Hipp [w oryginalnym przepisie podany jest olej migdałowy, jednak nigdzie nie mogłam go kupić, a że w tej oliwce to właśnie olej migdałowy jest bazowym, to nic nie stało na przeszkodzie, by go użyć]. Następnie dodaję 10 kropel olejku lawendowego [świetny naturalny środek antyseptyczny dla cer trądzikowych], 1 łyżeczkę zielonej glinki [można dodać więcej] oraz 0,5 łyżeczki miodu [nawilża i oczyszcza, dobrze łagodzi zmiany trądzikowe]. To wszystko wyrabiam na jednolitą masę [najlepiej w dłoniach, ciepło powoduje dobre łączenie się składników]. Pastę przekładam do pojemniczka i gotowe.
    Stosowanie; trochę pasy rozrabiam z odrobiną wody w zagłębieniu dłoni i następnie "wciskam" w skórę, kawałek po kawałku [dzięki temu pasta świetnie oczyszcza pory]. Następnie zmywamy resztki ciepłą wodą, później skórę przemywamy zimną wodą.
    Ja na co dzień do oczyszczania skóry używam mieszanki OCM, tej pasty używam co 2. dzień po umyciu buzi olejami, gdy skóra jest rozgrzana. Zastanawiam się czy nie będzie się świetnie spisywać przy porannym myciu buzi, jednak testy przede mną. Pierwsze wrażenie- WOW! Oczyszcza jak OCM, pachnie obłędnie, zapowiada się kolejny naturalny hit.
Warto korzystać z tego, co dała nam natura. To dobrodziejstwa najbliższe naszej skórze. Mam nadzieję, że może którejś z Was przydają się te "przepisy". Jeżeli macie jakieś sprawdzone, piszcie- chętnie wypróbuję. 
Przyjemnego czytania,
Agnieszka.

czwartek, 26 lipca 2012

Ciasto drożdżowe z masą z orzechów włoskich

Uwielbiam spędzać czas w kuchni, gotować, piec ciasta, ciasteczka, ale przede wszystkim eksperymentować. Dzisiaj podam Wam dość prosty przepis na ciasto, które znika w mgnieniu oka. Masa jest jednym z moich "eksperymentów".

Składniki na ciasto;
  • 0,5kg mąki pszennej
  • ok. 15dag masła
  • szczypta soli
  • 2-3 łyżki cukru
  • 5dag drożdży świeżych [nie mam pojęcia ile należy dodać drożdży "instant"]
  • ok. 40ml mleka
  • 8g cukru waniliowego
  • 1 całe jajko i 1 żółtko
Składniki na masę;
  • 2,5 szklanki zmielonych orzechów [u mnie były to włoskie, równie dobrze mogą być laskowe, migdały, orzechy nerkowca, lub mieszanka orzechów]
  • 2 łyżki stołowe miodu
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • 3 łyżeczki cukru waniliowego
  • ok. 40-50ml rumu [dobry kupimy w Lidlu, świetnie nadaje się co wypieków]
  • 1 łyżka masła
Przygotowanie;
Zaczynamy od przygotowania ciasta, które musi nam "wyrosnąć". Do miski wsypujemy mąkę, cukier, cukier waniliowy, sól, dobrze mieszamy składniki sypkie. W rondelku topimy masło, w drugim delikatnie podgrzewamy mleko. Następnie dodajemy jajko i żółtko do produktów sypkich, wkruszamy drożdże, powoli dolewamy roztopione masło i letnie mleko. Całość wyrabiamy na jednolitą masę, która "odkleja" się swobodnie od ścianek naczynia [szkoła mojej prababci, która jest mistrzynią w robieniu ciasta drożdżowego]. Tak przygotowane ciasto nakrywamy czystą ściereczką i odstawiamy do "wyrośnięcia" w ciepłe miejsce.
Teraz kolej na masę, która jest banalna w przygotowaniu, a niezwykle smaczna. Do miski przesypujemy nasze orzechy, dodajemy cukier waniliowy, cynamon. Następnie kolej na miód- dobrze, jeżeli będzie on zestalony, skrystalizowany, bo dobrze scali nam masę. Następnie dodajemy łyżkę masła, wyrabiamy masę. Dolewamy w małych ilościach rum, tak, by masa nie była zbyt płynna, powinna mieć konsystencję "plasteliny na słońcu". Jeżeli lubimy inne bakalie, to można dodać rodzynki nasączone rumem [ale jest to wyjście opcjonalne]. Masę wstawiamy do lodówki, aż ciasto nam nie wyrośnie.
Gdy nasze ciasto już pięknie wyrośnie czas na rozwałkowanie go na stolnicy na dość dużych rozmiarów "placek" [by ciasto nie kleiło się do wałka, ciasto delikatnie podsypujemy mąką]. Następnie na tak przygotowane ciasto równomiernie rozkładamy masę i nasz "placek" zwijamy jak na tym obrazku, bądź zwijamy go w zwykłą "roladkę". Przygotowane ciasto przekładamy na wysmarowaną masłem blachę, wkładamy do nagrzanego piekarnika na ok. 25- 30 minut w temperaturze 150 stopni z termoobiegiem [bez będzie to prawdopodobnie 160- 170 stopni, należy ciasto pilnować, gdy robi się rumiano- złote należy zakończyć pieczenie]. Gdy ciasto pięknie się złoci i cudownie pachnie wyjmujemy z piekarnika. A później- ostudzone- wcinamy do kubka kawy/ herbaty.

Życzę Wam smacznego, wieczorem być może kolejna, kosmetyczna tym razem notatka,
Agnieszka

poniedziałek, 23 lipca 2012

I znowu mnie nie było...

Przez ostatnie burze, które przeszły przez moje okolice przez kilka dni byłam odcięta totalnie od Internetu. Przed chwilą się pojawił i jestem. Od jutra wracam z moimi postami, a będzie ich sporo. Serdecznie dziękuję Wam, za to że jesteście, ciągle Was przybywa, co niesamowicie mnie cieszy. Liczę na Waszą wyrozumiałość, że jeszcze dzisiaj dacie mi się "ogarnąć" po długiej nieobecności.
No i cóż- życzę Wam udanego wieczoru i do "przeczytania" ;)
Agnieszka.

piątek, 13 lipca 2012

Obiecana recenzja kosmetyków z czerwcowego GlossyBox

Siedzę i nie wiem za co się zabrać- pod prysznic czy notatka? Blog jednak wygrał, nie odwiedzałam go od ostatniego wpisu. Muszę szybko nadrobić zaległości, zarówno w pisaniu postów, jak i czytaniu Waszych wpisów. Moją nieobecność usprawiedliwiam tylko jednym- dużym remontem w domu. On sprawia, że śpię po kilka godzin i ledwo wpadam do łóżka, to zasypiam jak małe dziecko.
Przechodząc co rzeczy, kosmetyki oczywiście w kolejności, w której najbardziej mi przypadły do gustu;
  • Tso Moriri Organiczne z naturalnymi ekstraktami mydło kibica- oceniam na 5. Pięknie pachnie, a zapach utrzymuje się bardzo długo. Dodatkowo cudownie nawilża dłonie, co jest jeszcze większym plusem. Niestety, pod koniec używania tworzy się taka "maź", przez co utrudnia użytkowanie. Minusem niewątpliwie także są duże gabaryty- męska dłoń spokojnie sobie radzi z tym mydełkiem, natomiast kobieca już nie bardzo.
    Produkt wart swojej ceny.
  • BM Beauty Sypki róż mineralny- oceniam na mocną 4. Ładny, delikatny i rozświetlający kolor idealny na lato. 1g produktu będę zużywać w nieskończoność, jest tak wydajny. Bezzapachowy, nie można sobie zrobić nim krzywdy- coś dla nowicjuszek. Dla mnie jednak kolor zbyt słabo napigmentowany, szybko zanika na tłustej cerze.
  • Clarena Luksusowy krem mikrokolagenowy z multipeptydami- produkt, do którego podchodziłam bardzo ostrożnie, bałam się, że może wyrządzić młodej skórze więcej krzywdy niż pożytku. Pomyliłam się, za co chylę czoła. Krem jest świetny- wydajny, ładnie i delikatnie pachnie. Używałam co drugą noc- nie zauważyłam pieczenia, podrażnienia, alergii. Dobrze sobie radzi z nawilżaniem skóry, uspakaja ją, nadaje zdrowy wygląd bez tłustej warstwy. Rano skóra jest gładka, promienna i wypoczęta. Przy jego wydajności jest wart tych 82zł. Dla mnie to także mocna 4.
  • Yves Rocher Pogrubiający tusz do rzęs Sexy Pulp- fajny tusz, dla mnie 3,5. Dlaczego? Bo raczej mocno wydłuża rzęsy, aniżeli je pogrubia. Fajna czerń, nie uczula, nie kruszy się, łatwy do zmycia, genialna szczoteczka i konsystencja tuszu, jednak oczekiwałam czegoś więcej, bo- 1. warstwa to makijaż naturalny, lekko zaznacza rzęsy, 2. warstwy to makijaż dzienny, 3. warstwy ładnie wydłużone rzęsy, mocniej podkreślone, jednak spektakularnego efektu brak, niewprawiona ręka może sobie przy 3. warstwach posklejać rzęsy.
    Chyba bym go nie kupiła, dobry dla osób lubiących "natural look".
  • Toni&Guy Sól morska w sprayu- totalnie nie moja bajka. Zapach ok. Pozostałe rzeczy to same minusy- zacznijmy od atomizera, który aż "chlapie" produktem, zamiast subtelnie go rozpylać w postaci mgiełki. Poza tym po użyciu tego produktu moje końcówki stały się "większym sianem". Po trzecie- nic nie robi z włosami- zero utrwalenia, zero "plażowego" wyglądu. Może ja źle go aplikuję, nauczcie mnie. Na razie "leży w kącie", nie wiem co z nim zrobię.
  • Loewe Aire Sensual- nie mój gust. Dla mnie tak nie pachnie "hiszpańska kobieta". To jakieś "ciężkie" [w sensie zapachu] nieporozumienie. Ten zapach za bardzo przytłacza. Koniec, o nim więcej nie powiem słowa, bo każda z nas ma inny "zapachowy gust".
Krótkie, zwięzłe recenzje. Może przydadzą się Wam w poszukiwaniach "tych jedynych kosmetycznych perełek". Wykończona idę pod ciepły prysznic z żelem Dove Purely Pampering Shea Butter & Warm Vanilla [u nas chłodne dni, trzeba się rozgrzać], a później spać, bo rano blisko.
Życzę przyjemnych snów i miłego czytania,
Agnieszka

poniedziałek, 9 lipca 2012

Malinowe orzeźwienie

Za co lubię lato? Za wiele rzeczy. Ale głównie za to, iż nasz przydomowy ogródek obfituje w owoce- truskawki, poziomki, brzoskwinie, porzeczki czarne i czerwone, wiśnie, gruszki, jabłka, jeżyny, maliny, wiśnie, czerwony agrest. Tegoroczny urodzaj sprawia, iż owoców jest sporo i nasza "czwórka" nie jest w stanie wszystkiego zjeść. Dlatego oprócz przetworów i ciast, robię koktajle i soki, które świetnie orzeźwiają, a przy upałach są na tyle sycące iż spokojnie zaspakajają głód.
Poniżej przepis na koktajl malinowy [pierwszy "kulinarny" wpis na blogu].

Potrzebujemy;
  •  ok. 0,8- 1 kg malin świeżych i czystych
  • 2 opakowania jogurtu naturalnego po 180g każdy [osobiście używam jogurtu firmy Zott], może także być kefir, maślanka
  • 3 płaskie łyżki stołowe cukru
  • ok. 120ml mleka [ja używam tego 3,2%]
  • ok. 150ml śmietany 30% [jeżeli chcesz, możesz zastąpić to "lżejszą" śmietaną, lub 50ml mleka i 100ml jogurtu]
  • ok. 60ml syropu malinowego [może być gotowy, kupiony w sklepie]
  • opcjonalnie 2 łyżki stołowe syropu waniliowego lub łyżka stołowa cukru waniliowego
 Przygotowanie;
Proste i szybkie. Do zmiksowania wszystkich składników używam miksera do koktajli, który jest już wiekowy, lecz nadal świetnie się spisuje. Można również użyć blendera lub innego urządzenia do rozdrabniania i miksowania. Maliny należy na sitku opłukać w bieżącej i zimnej wodzie, odsączyć i przełożyć do pojemnika w którym będą rozdrabniane. Dodajemy resztę składników i miksujemy do otrzymania jednolitej konsystencji [po zmiksowaniu by pozbyć się pestek przelewam całość przez sitko]. Ewentualnie gotowy koktajl dosładzamy według własnego gustu. Gotowy napój wkładamy do lodówki na ok. 3-5h, podajemy bardzo schłodzony.

Ja przygotowuję koktajl na śmietanie [wiem- bomba kaloryczna], dlatego zazwyczaj zastępuje mi on kolację. Uwaga- szybko znika z lodówki ;). Próbowałam go przyrządzać zarówno z truskawek jaki i poziomek i smakuje tak samo wybornie [nie dodaję jednak nic "waniliowego", nie używam także syropów, gdyż oba rodzaje owoców są słodsze od malin, redukuję także ilość cukru].
Z takich proporcji otrzymuję ok. 4-5 szklanek koktajlu.
Ważne, by nie przechowywać go w lodówce dłużej niż 24h!

Smacznego,
Agnieszka

GlossyBox lipiec

Tak, właśnie przed dosłownie 1,5h dotarło do mnie kolejne pudełeczko. Przeczuwałam, że załoga GlossyBox mile nas zaskoczy... ale że aż tak! Jestem tak zadowolona z tego pudełka [chociaż zadowolona to mało powiedziane- mam radochę jak dziecko w oczekiwaniu na wymarzony prezent pod choinką]. 49zł to jakiś żart, bo to pudełko ma niesamowitą zawartość. Zresztą zobaczcie same :D.


 Jeszcze chwila i otwieram...


 Chwila niepewności, czytam karteczkę od załogi GlossyBox...


 Po przeczytaniu jestem niesamowicie ciekawa zawartości...


 Moje pierwsze wrażenie- WOW...


 Przed wyjęciem i rozpakowaniem produktów grzecznie czytam, co znajduje się w środku...


 Pełnowymiarowy krem pod oczy SIQUENS Prevention 44zł/ 15ml. Doskonały aplikator, lekka formuła, bezzapachowy.


 Voucher na zakupy o wartości 100zł przy zakupach za min. 300zł w sklepie internetowym www.answear.com. Być może skorzystam ;)


 MeMeMe Sensuous Nail Gloss- lakier do paznokci w odcieniu koralowo- brzoskwiniowym poj. 5ml, pełnowymiarowy produkt 24,50zł/ 12ml. Mała pojemność, nie zmarnuje się ;). Śliczny kolorek, idealny na lato i moją tegoroczną "brzoskwiniową" manię.


 UBER intensywnie regenerująca maska do włosów poj. 25ml, produkt pełnowymiarowy 74,90zł/ 100ml. Pachnie obłędnie pięknie, oby włosy jak najdłużej tak pachniały. Dodatkowo produkt "wolny" od glutenu, parabenów, posiada EcoCert. Jestem na TAK!


 LIERAC zmysłowy żel pod prysznic Gel Douche Sensoriel poj. 30ml, produkt pełnowymiarowy 44zł/ 150ml. Kolejny produkt pachnący nieziemsko- jak egzotyczne kwiaty. Konsystencja dość wodnista, zobaczymy jak z wydajnością.


Drugi pełnowymiarowy produkt, który najbardziej mnie zaskoczył to NOUVEAU LASHES Noir Mascara poj. 8ml/ 80zł. Kolor to klasyczna czerń. Pięknie zapakowany, ofoliowany, więc mamy pewność że produkt trafia do nas świeży. Jeżeli się orientuję to NOUVEAU LASHES jest również metodą przedłużania rzęs, więc oczekuję od tego tuszu bardzo dużo.

Już jutro post o kosmetykach z czerwcowego GlossyBox, po miesiącu używania mogę już sporo o nich powiedzieć.
A jak Wam podoba się to lipcowe pudełko?
Do "przeczytania",
Agnieszka

niedziela, 8 lipca 2012

Moja codzienna pielęgnacja cery+ "Pan Tajemniczy" z postu o BB Cream's

Na samym wstępie pragnę podziękować wszystkim, którzy odwiedzają mojego bloga- na liczniku obserwujących stuknęła liczba 4, a liczba wyświetleń to 254. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ mój nakład pracy nie idzie na marne [nigdy nie przypuszczałam, że napisanie posta, zrobienie zdjęć i edycja tego wszystkiego może pochłaniać tyle czasu].
Wracając do tematu- moja codzienna pielęgnacja cery. Lista będzie w miarę krótka, ponieważ tych kosmetyków jest zaledwie kilka, głównie ze względu na to, iż rano zazwyczaj się spieszymy i nie mamy mnóstwa czasu na nadzwyczajną pielęgnację.


Skład kremu do mycia twarzy Alterra

Moją pielęgnację rozpoczynam od oczyszczania buzi. Rano do tego celu używam gąbki Konjac i Alterra Waschcreme Wildrosenblute [krem do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży]. Duet ten spisuje się świetnie- gąbka jest bardzo delikatna, pobudza krążenie krwi [krem i inne produkty lepiej się wchłaniają], krem do mycia twarzy jest równie delikatny, nie narusza jakoś zbyt mocno naturalnej warstwy ochronnej skóry. Jest przy tym wydajny, tani i łatwo dostępny. Jedyne co w nim mi przeszkadza to zapach- taki intensywny, jakby alkoholowy. Producent dodatkowo zaznacza, iż jest to produkt wegański.


Tonik Garnier'a- skład
 Następnie czas na tonik. Moim niezaprzeczalnym ulubieńcem jest Ziaja Ogórkowa Tonik do twarzy. Uwielbiam go za to, iż świetnie odświeża buzię, nie ma w składzie alkoholu, ma cudowny świeży zapach, jest tani. Jednak po wyciśnięciu ostatniej kropli z butelki, gdy pobiegłam po nowe opakowanie, zabrakło go na półkach. Dlatego kupiłam Garnier Essentials Tonik witaminowy z ekstraktem z winogron do skóry normalnej i mieszanej. Nie miałam z nim wcześniej do czynienia, brałam w ciemno tonik ponad 2 razy droższy od ukochanego. I powiem tyle- spisuje się świetnie. Nie ma w składzie alkoholu, równie ładnie pachnie, nawilża skórę, a raczej dba o poprawny jej "bilans". Jest niesamowicie wydajny, skład ma nieco dłuższy niż ten z Ziai.
Po wchłonięciu toniku, na skórę pod oczami nakładam wygładzający krem pod oczy Sopot Spa firmy Ziaja. Tak, produkt ten jest przeznaczony dla osób 30+, jednak ja potrzebuję czegoś silnie nawilżającego [należę do "zaszczytnego" grona alergików], co lekko "wyprasowałoby" moje delikatne zmarszczki [dużo się śmieję, więc co nieco się pojawia]. Krem, w tej kwestii spisuje się świetnie, szybko się wchłania, pozostawiając skórę bez lepkiej warstwy, ale dobrze nawilżoną. Nie podrażnia, za co duuuuży plus.
Następnie na popękane naczynka [głównie w okolicach nosa] używam Skoncentrowanej emulsji redukującej podrażnienia na dzień/ noc z serii kuracja naczynkowa Ziaja Med. Polecam każdej osobie która ma kłopoty z naczynkami. Doskonale je redukuje i uspakaja. Nadaje się na dzień i na noc. Jest bezzapachowa, o dość gęstej konsystencji i żółtawym kolorze. Na doskonały aplikator, dzięki któremu nie zużyjemy zbyt dużo produktu, możemy nakładać emulsję punktowo. Dzięki niej moja twarz po kuracji kwasami nie była wysypana popękanymi naczynkami, a te które już się pojawiły- zostały zredukowane. Za ok. 12zł otrzymujemy tubkę 30ml bardzo wydajnego produktu.


 Później kolej już na krem z filtrem Ziaja Sopot Sun krem przeciw zmarszczkom SPF30 o którym pisałam więcej tutaj. Gdy krem z filtrem się wchłonie, wklepuję trochę Emulsji odżywczo- nawilżającej na dzień Olay. Mój kolejny ulubieniec. Długo szukałam czegoś, co nawilży skórę, nie przetłuszczając jej. I znalazłam. Lekka, beztłuszczowa, bardzo dobrze nawilża, szybko się wchłania, o cudownym, delikatnym słodkawym zapachu. Bo ok. 5 minutach skóra jest chciałoby się rzec- idealna. Matowa w "strefie T", ze zdrowym efektem "glow". Nadaje się pod makijaż- współpracuje zarówno z podkładami jak i kremami BB czy tonującymi. Jest bardzo wydajna, i naprawdę nie wiem kiedy zużyję to opakowanie 100ml [które możemy mieć z sobą dosłownie wszędzie, bo jest małe, poręczne i "nietłukące"].


 Na sam koniec usta- w zależności od potrzeby to Sliders Lip Balm w kolorze Perky Peach [ładne "retro" pudełko, z którego wydobywamy produkt niestety paluchami, jednak bez problemu, nadaje subtelny brzoskwiniowy kolor, ma delikatny zapach, z nawilżaniem jednak dobrze sobie nie radzi] lub Carmex wiśniowy w tubce [dobrze nawilża, nie ma posmaku kamfory jak klasyczny w słoiczku, nie brudzimy paluchów, ma SPF15- a to ważne by w upały zabezpieczać także usta, jest długotrwały].
A teraz "Pan Tajemniczy". Moje odkrycie zakupowe, zaraz dzień po otrzymaniu paczuszki z próbkami BB Cream's. Mowa o niczym innym jak Alterra Getönte Tagescreme Pfirsich [krem tonujący do cery normalnej i mieszanej, brzoskwiniowy]. Za cenę 10zł otrzymujemy 50ml kremu w tubce. Krem jest o idealnej konsystencji do aplikacji- ani zbyt wodnista, ani zbyt gęsta. Na "pierwszy rzut oka" może się wydawać, iż jest strasznie ciemny. Jednak ładnie się stapia z cerą zaraz po aplikacji, a buzia staje się promienna. Nie daje on absolutnie smug, zostaje z nami przez 6-8h, po czym ściera się równomiernie, nie zostawiają nieestetycznych "placków". Ja muszę go przypudrować [mam cerę tłustą, obecnie bardziej w kierunku mieszanej], jednak sam w sobie wygląda bardzo naturalnie. Nie kryje jakoś zachwycająco, bardziej ujednolica cerę, dzięki czemu wygląda zdrowo. Idealny produkt na lato gdy nie chcemy "maski", a pachnący także latem ;). Producent dba o to, byśmy otrzymywały krem w jak najbardziej nienaruszonym stanie- produkt znajduje się w tekturowym pudełku, dodatkowo po odkręceniu nakrętki aplikator jest zabezpieczony folią. Ten produkt podbił moje serce bardziej niż wszystkie BB Cream's razem wzięte. Używam go prawie na co dzień [wiadomo- upał+ brak konieczności wychodzenia z domu= 0 makijażu], mogę więc stwierdzić, że jest wydajny.




A teraz zmykam nakładać maseczkę jogurtowo- drożdżową,
miłej nocy tym co jeszcze nie śpią
Agnieszka