Obserwatorzy

wtorek, 31 lipca 2012

Moja nowa miłość; JOHNSONS'S Baby Bedtime kojące mleczko do ciała na dobranoc

Myślałam, że przy moich wymaganiach trudno będzie mi znaleźć idealny "nawilżacz" do ciała na lato. A wiadomo, że to właśnie latem od kosmetyków do ciała oczekujemy najwięcej- skutecznego, długotrwałego  nawilżenia, lecz bez długiego wchłaniania i lepkiej/ tłustej warstwy na skórze, a przy tym mógłby jeszcze długo i ładnie pachnieć. Czyżby niemożliwe? No właśnie dwa dni temu okazało się, że nie. Będąc na zakupach w jednym z hipermarketów, wstąpiłam na dział z kosmetykami dla dzieci [Wy też tak macie, że buszujecie w dziale dla dzieci, czy to tylko takie moje "spaczenie"?]. W oczy rzucił mi się nowy produkt Johnson's Baby. A że pisało na nim "na dobranoc" [cierpię na jakiś niewytłumaczalny rodzaj bezsenności :P i może myślałam, że on coś pomoże] postanowiłam włożyć go do mojego koszyczka z zakupami.
Jak się okazało w domu, jest to produkt, który jest moim ideałem, jeżeli chodzi o mleczko/ balsam na lato. Jednak po kolei, przedstawię najpierw co pisze o nim producent;
"JOHNSON'S® Baby Bedtime Kojące mleczko do ciała na dobranoc
  •     produkty do nawilżania ciała z linii Bedtime stosowane podczas wieczornego rytuału pomagają dziecku zasnąć spokojnym, zdrowym snem,
  •     zawiera opatentowany kompleks aromatyczny NaturalCalm™ na bazie lawendy znanej ze swoich właściwości relaksujących,
  •     dzięki delikatnym składnikom, neutralnym dla skóry dziecka doskonale ją nawilża i odżywia,
  •     lekka konsystencja pozostawia skórę miękką jak skóra dziecka,
  •     są hipoalergiczne, odpowiednie nawet do wrażliwej skóry,
  •     mają łagodność potwierdzoną klinicznie,
  •     powstały we współpracy z lekarzami pediatrami i dermatologami."
Cena/pojemność; zapłaciłam 11,25zł za opakowanie o poj. 300ml [dość nietypowe jak na mleczko]

Plusy;
  • piękny zapach, lekki, długo się utrzymuje [jednak lawendy to ja w nim nie wyczuwam]
  • mleczko ma świetną, lekką konsystencję
  • idealnie nawilża skórę na długi czas [8-12h]
  • szybko się wchłania
  • nie pozostawia lepkiej/ tłustej warstwy
  • piękne, minimalistyczne opakowanie z którego wylewamy idealną ilość produktu
  • wydajny- niewielka ilość wystarczy na nawilżenie całego ciała
  • dostępność i cena
  • atesty
  • nie podrażnia wrażliwej skóry, mimo, iż jest perfumowany
  • krótki skład
Minusy;
  • po dwóch dniach użytkowania na razie nie widzę takowych, jednak gdy to się zmieni, to Wam napiszę
Podsumowanie; tak, tak, tak. "Pieję" z zachwytu na samą myśl o jego użyciu. Miłość od pierwszego wejrzenia. Polecam każdej wymagającej "skórze" ;)



Skład produktu.
Tak prezentuje się jego konsystencja.
 

Chociaż Wam dzisiaj życzę miłego dnia, bo mój zapowiadał się pięknie, a jest gorzej niż paskudny :/.
Do "przeczytania" następnym razem,
Agnieszka.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Moja naturalna pielęgnacja cery.

Piękna noc na napisanie kolejnego postu. Na wstępie od razu zaznaczam, że moja naturalna pielęgnacja nie oznacza "eko-maniactwa", które ostatnimi czasy jest wszechobecne i szerzy się na coraz większą skalę. Nie jestem też temu przeciwna, ale ludzie- bez paranoi.
Przechodząc do sedna sprawy, zaczynamy mówić [a raczej pisać] o konkretach.
Poniżej lista moich 4. naturalnych sprzymierzeńców cery.
  • OCM- nie lubię się powtarzać, więc link do obszernego postu tutaj.
  • Tonik z octu jabłkowego- świetna sprawa dla cer tłustych, borykających się z problemem trądziku. Zakwasza on cerę, przywracając jej prawie naturalne pH [w okolicach 5,5-6, w zależności o proporcji poszczególnych składników], co uniemożliwia rozwój bakterii odpowiedzialnych za powstawanie krostek. Dodatkowo- jest to kwas- więc delikatnie złuszcza i rozjaśnia cerę. Nie odczuwam po nim efektu ściągnięcia skóry, a wręcz przeciwnie- skóra jest zrelaksowana, delikatna i miękka w dotyku. Jednak wiadomo- to są moje subiektywne odczucia, każda skóra może reagować inaczej. Jest to jeden z bardzo starych przepisów, znany bardzo dobrze naszym babciom.
    Przepis jest banalnie prosty; tonik przygotowujemy w różnych proporcjach, w zależności od wrażliwości naszej cery; od proporcji 1:5 aż po 1:1. Ja przygotowuję w stosunku 1 część octu i 2 części wody przegotowanej. U mnie ta wersja spisuje się świetnie. Tonik przechowuję w lodówce max. 12 dni [przygotowuję 90ml toniku i jest to optymalna "porcja" na 12 dni]. Stosowanie; używam tylko na noc, bo niestety zapach toniku nie jest zbyt przyjemny i dość długo pozostaje na skórze.
    Rozszerzeniem podstawowej wersji może być zastąpienie wody np. zieloną herbatą, bądź wywarem z płatków owsianych itp.
  • Maseczka drożdżowa- co tu dużo mówić- świetnie sprawdza się na skórze tłustej, z zaskórnikami i trądzikiem. Drożdże zawierają cynk, który jest powszechnie stosowany w leczeniu trądziku. Oprócz tego są źródłem witamin z grupy B, a także fosforu, magnezu, żelaza, potasu, selenu i chromu, które zbawiennie wpływają na skórę.
    Przepis; ok. 1/4, 1/5 opakowania drożdży mieszamy z mlekiem [temperatura pokojowa mleka], aby otrzymać jednolitą, gęstą papkę o konsystencji mniej więcej jogurtu. Nakładamy na twarz, dekolt, szyję [tam, gdzie skóra potrzebuje "ratunku"] na ok. 15-20 minut, po czym zmywamy letnią wodą.
    Ja osobiście modyfikuję ten przepis- biorę 1/5 opakowania drożdży, 1,5 łyżeczki jogurtu naturalnego i 3/4 łyżeczki zielonej glinki. Przepis jest świetny, bo jogurt nawilża skórę [a dodatkowo sprawia, że maseczka ma łatwiejszą konsystencję do nakładania], a zielona glinka absorbuje zanieczyszczenia z skóry.
    Stosowanie; przy skórze tłustej optymalnie 2-3 razy w tygodniu.
    Minusem jest zapach maseczki, ale do wszystkiego można się przecież przyzwyczaić.
  • Pasta migdałowa- było o niej głośno na blogach, YouTube. Byłam bardzo ciekawa tej pasty i tak od wczoraj gości także w mojej łazience. Jej zadaniem jest dokładne oczyszczanie skóry, bez naruszania naturalnej bariery skóry [tak jak OCM].
    Przepis; mój przepis jest następujący- mielę na pastę [prawie plastelinę] ok. 50g migdałów [całych], dodając ok. 2 łyżeczek oliwki Hipp [w oryginalnym przepisie podany jest olej migdałowy, jednak nigdzie nie mogłam go kupić, a że w tej oliwce to właśnie olej migdałowy jest bazowym, to nic nie stało na przeszkodzie, by go użyć]. Następnie dodaję 10 kropel olejku lawendowego [świetny naturalny środek antyseptyczny dla cer trądzikowych], 1 łyżeczkę zielonej glinki [można dodać więcej] oraz 0,5 łyżeczki miodu [nawilża i oczyszcza, dobrze łagodzi zmiany trądzikowe]. To wszystko wyrabiam na jednolitą masę [najlepiej w dłoniach, ciepło powoduje dobre łączenie się składników]. Pastę przekładam do pojemniczka i gotowe.
    Stosowanie; trochę pasy rozrabiam z odrobiną wody w zagłębieniu dłoni i następnie "wciskam" w skórę, kawałek po kawałku [dzięki temu pasta świetnie oczyszcza pory]. Następnie zmywamy resztki ciepłą wodą, później skórę przemywamy zimną wodą.
    Ja na co dzień do oczyszczania skóry używam mieszanki OCM, tej pasty używam co 2. dzień po umyciu buzi olejami, gdy skóra jest rozgrzana. Zastanawiam się czy nie będzie się świetnie spisywać przy porannym myciu buzi, jednak testy przede mną. Pierwsze wrażenie- WOW! Oczyszcza jak OCM, pachnie obłędnie, zapowiada się kolejny naturalny hit.
Warto korzystać z tego, co dała nam natura. To dobrodziejstwa najbliższe naszej skórze. Mam nadzieję, że może którejś z Was przydają się te "przepisy". Jeżeli macie jakieś sprawdzone, piszcie- chętnie wypróbuję. 
Przyjemnego czytania,
Agnieszka.

czwartek, 26 lipca 2012

Ciasto drożdżowe z masą z orzechów włoskich

Uwielbiam spędzać czas w kuchni, gotować, piec ciasta, ciasteczka, ale przede wszystkim eksperymentować. Dzisiaj podam Wam dość prosty przepis na ciasto, które znika w mgnieniu oka. Masa jest jednym z moich "eksperymentów".

Składniki na ciasto;
  • 0,5kg mąki pszennej
  • ok. 15dag masła
  • szczypta soli
  • 2-3 łyżki cukru
  • 5dag drożdży świeżych [nie mam pojęcia ile należy dodać drożdży "instant"]
  • ok. 40ml mleka
  • 8g cukru waniliowego
  • 1 całe jajko i 1 żółtko
Składniki na masę;
  • 2,5 szklanki zmielonych orzechów [u mnie były to włoskie, równie dobrze mogą być laskowe, migdały, orzechy nerkowca, lub mieszanka orzechów]
  • 2 łyżki stołowe miodu
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • 3 łyżeczki cukru waniliowego
  • ok. 40-50ml rumu [dobry kupimy w Lidlu, świetnie nadaje się co wypieków]
  • 1 łyżka masła
Przygotowanie;
Zaczynamy od przygotowania ciasta, które musi nam "wyrosnąć". Do miski wsypujemy mąkę, cukier, cukier waniliowy, sól, dobrze mieszamy składniki sypkie. W rondelku topimy masło, w drugim delikatnie podgrzewamy mleko. Następnie dodajemy jajko i żółtko do produktów sypkich, wkruszamy drożdże, powoli dolewamy roztopione masło i letnie mleko. Całość wyrabiamy na jednolitą masę, która "odkleja" się swobodnie od ścianek naczynia [szkoła mojej prababci, która jest mistrzynią w robieniu ciasta drożdżowego]. Tak przygotowane ciasto nakrywamy czystą ściereczką i odstawiamy do "wyrośnięcia" w ciepłe miejsce.
Teraz kolej na masę, która jest banalna w przygotowaniu, a niezwykle smaczna. Do miski przesypujemy nasze orzechy, dodajemy cukier waniliowy, cynamon. Następnie kolej na miód- dobrze, jeżeli będzie on zestalony, skrystalizowany, bo dobrze scali nam masę. Następnie dodajemy łyżkę masła, wyrabiamy masę. Dolewamy w małych ilościach rum, tak, by masa nie była zbyt płynna, powinna mieć konsystencję "plasteliny na słońcu". Jeżeli lubimy inne bakalie, to można dodać rodzynki nasączone rumem [ale jest to wyjście opcjonalne]. Masę wstawiamy do lodówki, aż ciasto nam nie wyrośnie.
Gdy nasze ciasto już pięknie wyrośnie czas na rozwałkowanie go na stolnicy na dość dużych rozmiarów "placek" [by ciasto nie kleiło się do wałka, ciasto delikatnie podsypujemy mąką]. Następnie na tak przygotowane ciasto równomiernie rozkładamy masę i nasz "placek" zwijamy jak na tym obrazku, bądź zwijamy go w zwykłą "roladkę". Przygotowane ciasto przekładamy na wysmarowaną masłem blachę, wkładamy do nagrzanego piekarnika na ok. 25- 30 minut w temperaturze 150 stopni z termoobiegiem [bez będzie to prawdopodobnie 160- 170 stopni, należy ciasto pilnować, gdy robi się rumiano- złote należy zakończyć pieczenie]. Gdy ciasto pięknie się złoci i cudownie pachnie wyjmujemy z piekarnika. A później- ostudzone- wcinamy do kubka kawy/ herbaty.

Życzę Wam smacznego, wieczorem być może kolejna, kosmetyczna tym razem notatka,
Agnieszka

poniedziałek, 23 lipca 2012

I znowu mnie nie było...

Przez ostatnie burze, które przeszły przez moje okolice przez kilka dni byłam odcięta totalnie od Internetu. Przed chwilą się pojawił i jestem. Od jutra wracam z moimi postami, a będzie ich sporo. Serdecznie dziękuję Wam, za to że jesteście, ciągle Was przybywa, co niesamowicie mnie cieszy. Liczę na Waszą wyrozumiałość, że jeszcze dzisiaj dacie mi się "ogarnąć" po długiej nieobecności.
No i cóż- życzę Wam udanego wieczoru i do "przeczytania" ;)
Agnieszka.

piątek, 13 lipca 2012

Obiecana recenzja kosmetyków z czerwcowego GlossyBox

Siedzę i nie wiem za co się zabrać- pod prysznic czy notatka? Blog jednak wygrał, nie odwiedzałam go od ostatniego wpisu. Muszę szybko nadrobić zaległości, zarówno w pisaniu postów, jak i czytaniu Waszych wpisów. Moją nieobecność usprawiedliwiam tylko jednym- dużym remontem w domu. On sprawia, że śpię po kilka godzin i ledwo wpadam do łóżka, to zasypiam jak małe dziecko.
Przechodząc co rzeczy, kosmetyki oczywiście w kolejności, w której najbardziej mi przypadły do gustu;
  • Tso Moriri Organiczne z naturalnymi ekstraktami mydło kibica- oceniam na 5. Pięknie pachnie, a zapach utrzymuje się bardzo długo. Dodatkowo cudownie nawilża dłonie, co jest jeszcze większym plusem. Niestety, pod koniec używania tworzy się taka "maź", przez co utrudnia użytkowanie. Minusem niewątpliwie także są duże gabaryty- męska dłoń spokojnie sobie radzi z tym mydełkiem, natomiast kobieca już nie bardzo.
    Produkt wart swojej ceny.
  • BM Beauty Sypki róż mineralny- oceniam na mocną 4. Ładny, delikatny i rozświetlający kolor idealny na lato. 1g produktu będę zużywać w nieskończoność, jest tak wydajny. Bezzapachowy, nie można sobie zrobić nim krzywdy- coś dla nowicjuszek. Dla mnie jednak kolor zbyt słabo napigmentowany, szybko zanika na tłustej cerze.
  • Clarena Luksusowy krem mikrokolagenowy z multipeptydami- produkt, do którego podchodziłam bardzo ostrożnie, bałam się, że może wyrządzić młodej skórze więcej krzywdy niż pożytku. Pomyliłam się, za co chylę czoła. Krem jest świetny- wydajny, ładnie i delikatnie pachnie. Używałam co drugą noc- nie zauważyłam pieczenia, podrażnienia, alergii. Dobrze sobie radzi z nawilżaniem skóry, uspakaja ją, nadaje zdrowy wygląd bez tłustej warstwy. Rano skóra jest gładka, promienna i wypoczęta. Przy jego wydajności jest wart tych 82zł. Dla mnie to także mocna 4.
  • Yves Rocher Pogrubiający tusz do rzęs Sexy Pulp- fajny tusz, dla mnie 3,5. Dlaczego? Bo raczej mocno wydłuża rzęsy, aniżeli je pogrubia. Fajna czerń, nie uczula, nie kruszy się, łatwy do zmycia, genialna szczoteczka i konsystencja tuszu, jednak oczekiwałam czegoś więcej, bo- 1. warstwa to makijaż naturalny, lekko zaznacza rzęsy, 2. warstwy to makijaż dzienny, 3. warstwy ładnie wydłużone rzęsy, mocniej podkreślone, jednak spektakularnego efektu brak, niewprawiona ręka może sobie przy 3. warstwach posklejać rzęsy.
    Chyba bym go nie kupiła, dobry dla osób lubiących "natural look".
  • Toni&Guy Sól morska w sprayu- totalnie nie moja bajka. Zapach ok. Pozostałe rzeczy to same minusy- zacznijmy od atomizera, który aż "chlapie" produktem, zamiast subtelnie go rozpylać w postaci mgiełki. Poza tym po użyciu tego produktu moje końcówki stały się "większym sianem". Po trzecie- nic nie robi z włosami- zero utrwalenia, zero "plażowego" wyglądu. Może ja źle go aplikuję, nauczcie mnie. Na razie "leży w kącie", nie wiem co z nim zrobię.
  • Loewe Aire Sensual- nie mój gust. Dla mnie tak nie pachnie "hiszpańska kobieta". To jakieś "ciężkie" [w sensie zapachu] nieporozumienie. Ten zapach za bardzo przytłacza. Koniec, o nim więcej nie powiem słowa, bo każda z nas ma inny "zapachowy gust".
Krótkie, zwięzłe recenzje. Może przydadzą się Wam w poszukiwaniach "tych jedynych kosmetycznych perełek". Wykończona idę pod ciepły prysznic z żelem Dove Purely Pampering Shea Butter & Warm Vanilla [u nas chłodne dni, trzeba się rozgrzać], a później spać, bo rano blisko.
Życzę przyjemnych snów i miłego czytania,
Agnieszka

poniedziałek, 9 lipca 2012

Malinowe orzeźwienie

Za co lubię lato? Za wiele rzeczy. Ale głównie za to, iż nasz przydomowy ogródek obfituje w owoce- truskawki, poziomki, brzoskwinie, porzeczki czarne i czerwone, wiśnie, gruszki, jabłka, jeżyny, maliny, wiśnie, czerwony agrest. Tegoroczny urodzaj sprawia, iż owoców jest sporo i nasza "czwórka" nie jest w stanie wszystkiego zjeść. Dlatego oprócz przetworów i ciast, robię koktajle i soki, które świetnie orzeźwiają, a przy upałach są na tyle sycące iż spokojnie zaspakajają głód.
Poniżej przepis na koktajl malinowy [pierwszy "kulinarny" wpis na blogu].

Potrzebujemy;
  •  ok. 0,8- 1 kg malin świeżych i czystych
  • 2 opakowania jogurtu naturalnego po 180g każdy [osobiście używam jogurtu firmy Zott], może także być kefir, maślanka
  • 3 płaskie łyżki stołowe cukru
  • ok. 120ml mleka [ja używam tego 3,2%]
  • ok. 150ml śmietany 30% [jeżeli chcesz, możesz zastąpić to "lżejszą" śmietaną, lub 50ml mleka i 100ml jogurtu]
  • ok. 60ml syropu malinowego [może być gotowy, kupiony w sklepie]
  • opcjonalnie 2 łyżki stołowe syropu waniliowego lub łyżka stołowa cukru waniliowego
 Przygotowanie;
Proste i szybkie. Do zmiksowania wszystkich składników używam miksera do koktajli, który jest już wiekowy, lecz nadal świetnie się spisuje. Można również użyć blendera lub innego urządzenia do rozdrabniania i miksowania. Maliny należy na sitku opłukać w bieżącej i zimnej wodzie, odsączyć i przełożyć do pojemnika w którym będą rozdrabniane. Dodajemy resztę składników i miksujemy do otrzymania jednolitej konsystencji [po zmiksowaniu by pozbyć się pestek przelewam całość przez sitko]. Ewentualnie gotowy koktajl dosładzamy według własnego gustu. Gotowy napój wkładamy do lodówki na ok. 3-5h, podajemy bardzo schłodzony.

Ja przygotowuję koktajl na śmietanie [wiem- bomba kaloryczna], dlatego zazwyczaj zastępuje mi on kolację. Uwaga- szybko znika z lodówki ;). Próbowałam go przyrządzać zarówno z truskawek jaki i poziomek i smakuje tak samo wybornie [nie dodaję jednak nic "waniliowego", nie używam także syropów, gdyż oba rodzaje owoców są słodsze od malin, redukuję także ilość cukru].
Z takich proporcji otrzymuję ok. 4-5 szklanek koktajlu.
Ważne, by nie przechowywać go w lodówce dłużej niż 24h!

Smacznego,
Agnieszka

GlossyBox lipiec

Tak, właśnie przed dosłownie 1,5h dotarło do mnie kolejne pudełeczko. Przeczuwałam, że załoga GlossyBox mile nas zaskoczy... ale że aż tak! Jestem tak zadowolona z tego pudełka [chociaż zadowolona to mało powiedziane- mam radochę jak dziecko w oczekiwaniu na wymarzony prezent pod choinką]. 49zł to jakiś żart, bo to pudełko ma niesamowitą zawartość. Zresztą zobaczcie same :D.


 Jeszcze chwila i otwieram...


 Chwila niepewności, czytam karteczkę od załogi GlossyBox...


 Po przeczytaniu jestem niesamowicie ciekawa zawartości...


 Moje pierwsze wrażenie- WOW...


 Przed wyjęciem i rozpakowaniem produktów grzecznie czytam, co znajduje się w środku...


 Pełnowymiarowy krem pod oczy SIQUENS Prevention 44zł/ 15ml. Doskonały aplikator, lekka formuła, bezzapachowy.


 Voucher na zakupy o wartości 100zł przy zakupach za min. 300zł w sklepie internetowym www.answear.com. Być może skorzystam ;)


 MeMeMe Sensuous Nail Gloss- lakier do paznokci w odcieniu koralowo- brzoskwiniowym poj. 5ml, pełnowymiarowy produkt 24,50zł/ 12ml. Mała pojemność, nie zmarnuje się ;). Śliczny kolorek, idealny na lato i moją tegoroczną "brzoskwiniową" manię.


 UBER intensywnie regenerująca maska do włosów poj. 25ml, produkt pełnowymiarowy 74,90zł/ 100ml. Pachnie obłędnie pięknie, oby włosy jak najdłużej tak pachniały. Dodatkowo produkt "wolny" od glutenu, parabenów, posiada EcoCert. Jestem na TAK!


 LIERAC zmysłowy żel pod prysznic Gel Douche Sensoriel poj. 30ml, produkt pełnowymiarowy 44zł/ 150ml. Kolejny produkt pachnący nieziemsko- jak egzotyczne kwiaty. Konsystencja dość wodnista, zobaczymy jak z wydajnością.


Drugi pełnowymiarowy produkt, który najbardziej mnie zaskoczył to NOUVEAU LASHES Noir Mascara poj. 8ml/ 80zł. Kolor to klasyczna czerń. Pięknie zapakowany, ofoliowany, więc mamy pewność że produkt trafia do nas świeży. Jeżeli się orientuję to NOUVEAU LASHES jest również metodą przedłużania rzęs, więc oczekuję od tego tuszu bardzo dużo.

Już jutro post o kosmetykach z czerwcowego GlossyBox, po miesiącu używania mogę już sporo o nich powiedzieć.
A jak Wam podoba się to lipcowe pudełko?
Do "przeczytania",
Agnieszka

niedziela, 8 lipca 2012

Moja codzienna pielęgnacja cery+ "Pan Tajemniczy" z postu o BB Cream's

Na samym wstępie pragnę podziękować wszystkim, którzy odwiedzają mojego bloga- na liczniku obserwujących stuknęła liczba 4, a liczba wyświetleń to 254. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ mój nakład pracy nie idzie na marne [nigdy nie przypuszczałam, że napisanie posta, zrobienie zdjęć i edycja tego wszystkiego może pochłaniać tyle czasu].
Wracając do tematu- moja codzienna pielęgnacja cery. Lista będzie w miarę krótka, ponieważ tych kosmetyków jest zaledwie kilka, głównie ze względu na to, iż rano zazwyczaj się spieszymy i nie mamy mnóstwa czasu na nadzwyczajną pielęgnację.


Skład kremu do mycia twarzy Alterra

Moją pielęgnację rozpoczynam od oczyszczania buzi. Rano do tego celu używam gąbki Konjac i Alterra Waschcreme Wildrosenblute [krem do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży]. Duet ten spisuje się świetnie- gąbka jest bardzo delikatna, pobudza krążenie krwi [krem i inne produkty lepiej się wchłaniają], krem do mycia twarzy jest równie delikatny, nie narusza jakoś zbyt mocno naturalnej warstwy ochronnej skóry. Jest przy tym wydajny, tani i łatwo dostępny. Jedyne co w nim mi przeszkadza to zapach- taki intensywny, jakby alkoholowy. Producent dodatkowo zaznacza, iż jest to produkt wegański.


Tonik Garnier'a- skład
 Następnie czas na tonik. Moim niezaprzeczalnym ulubieńcem jest Ziaja Ogórkowa Tonik do twarzy. Uwielbiam go za to, iż świetnie odświeża buzię, nie ma w składzie alkoholu, ma cudowny świeży zapach, jest tani. Jednak po wyciśnięciu ostatniej kropli z butelki, gdy pobiegłam po nowe opakowanie, zabrakło go na półkach. Dlatego kupiłam Garnier Essentials Tonik witaminowy z ekstraktem z winogron do skóry normalnej i mieszanej. Nie miałam z nim wcześniej do czynienia, brałam w ciemno tonik ponad 2 razy droższy od ukochanego. I powiem tyle- spisuje się świetnie. Nie ma w składzie alkoholu, równie ładnie pachnie, nawilża skórę, a raczej dba o poprawny jej "bilans". Jest niesamowicie wydajny, skład ma nieco dłuższy niż ten z Ziai.
Po wchłonięciu toniku, na skórę pod oczami nakładam wygładzający krem pod oczy Sopot Spa firmy Ziaja. Tak, produkt ten jest przeznaczony dla osób 30+, jednak ja potrzebuję czegoś silnie nawilżającego [należę do "zaszczytnego" grona alergików], co lekko "wyprasowałoby" moje delikatne zmarszczki [dużo się śmieję, więc co nieco się pojawia]. Krem, w tej kwestii spisuje się świetnie, szybko się wchłania, pozostawiając skórę bez lepkiej warstwy, ale dobrze nawilżoną. Nie podrażnia, za co duuuuży plus.
Następnie na popękane naczynka [głównie w okolicach nosa] używam Skoncentrowanej emulsji redukującej podrażnienia na dzień/ noc z serii kuracja naczynkowa Ziaja Med. Polecam każdej osobie która ma kłopoty z naczynkami. Doskonale je redukuje i uspakaja. Nadaje się na dzień i na noc. Jest bezzapachowa, o dość gęstej konsystencji i żółtawym kolorze. Na doskonały aplikator, dzięki któremu nie zużyjemy zbyt dużo produktu, możemy nakładać emulsję punktowo. Dzięki niej moja twarz po kuracji kwasami nie była wysypana popękanymi naczynkami, a te które już się pojawiły- zostały zredukowane. Za ok. 12zł otrzymujemy tubkę 30ml bardzo wydajnego produktu.


 Później kolej już na krem z filtrem Ziaja Sopot Sun krem przeciw zmarszczkom SPF30 o którym pisałam więcej tutaj. Gdy krem z filtrem się wchłonie, wklepuję trochę Emulsji odżywczo- nawilżającej na dzień Olay. Mój kolejny ulubieniec. Długo szukałam czegoś, co nawilży skórę, nie przetłuszczając jej. I znalazłam. Lekka, beztłuszczowa, bardzo dobrze nawilża, szybko się wchłania, o cudownym, delikatnym słodkawym zapachu. Bo ok. 5 minutach skóra jest chciałoby się rzec- idealna. Matowa w "strefie T", ze zdrowym efektem "glow". Nadaje się pod makijaż- współpracuje zarówno z podkładami jak i kremami BB czy tonującymi. Jest bardzo wydajna, i naprawdę nie wiem kiedy zużyję to opakowanie 100ml [które możemy mieć z sobą dosłownie wszędzie, bo jest małe, poręczne i "nietłukące"].


 Na sam koniec usta- w zależności od potrzeby to Sliders Lip Balm w kolorze Perky Peach [ładne "retro" pudełko, z którego wydobywamy produkt niestety paluchami, jednak bez problemu, nadaje subtelny brzoskwiniowy kolor, ma delikatny zapach, z nawilżaniem jednak dobrze sobie nie radzi] lub Carmex wiśniowy w tubce [dobrze nawilża, nie ma posmaku kamfory jak klasyczny w słoiczku, nie brudzimy paluchów, ma SPF15- a to ważne by w upały zabezpieczać także usta, jest długotrwały].
A teraz "Pan Tajemniczy". Moje odkrycie zakupowe, zaraz dzień po otrzymaniu paczuszki z próbkami BB Cream's. Mowa o niczym innym jak Alterra Getönte Tagescreme Pfirsich [krem tonujący do cery normalnej i mieszanej, brzoskwiniowy]. Za cenę 10zł otrzymujemy 50ml kremu w tubce. Krem jest o idealnej konsystencji do aplikacji- ani zbyt wodnista, ani zbyt gęsta. Na "pierwszy rzut oka" może się wydawać, iż jest strasznie ciemny. Jednak ładnie się stapia z cerą zaraz po aplikacji, a buzia staje się promienna. Nie daje on absolutnie smug, zostaje z nami przez 6-8h, po czym ściera się równomiernie, nie zostawiają nieestetycznych "placków". Ja muszę go przypudrować [mam cerę tłustą, obecnie bardziej w kierunku mieszanej], jednak sam w sobie wygląda bardzo naturalnie. Nie kryje jakoś zachwycająco, bardziej ujednolica cerę, dzięki czemu wygląda zdrowo. Idealny produkt na lato gdy nie chcemy "maski", a pachnący także latem ;). Producent dba o to, byśmy otrzymywały krem w jak najbardziej nienaruszonym stanie- produkt znajduje się w tekturowym pudełku, dodatkowo po odkręceniu nakrętki aplikator jest zabezpieczony folią. Ten produkt podbił moje serce bardziej niż wszystkie BB Cream's razem wzięte. Używam go prawie na co dzień [wiadomo- upał+ brak konieczności wychodzenia z domu= 0 makijażu], mogę więc stwierdzić, że jest wydajny.




A teraz zmykam nakładać maseczkę jogurtowo- drożdżową,
miłej nocy tym co jeszcze nie śpią
Agnieszka

czwartek, 5 lipca 2012

15 produktów godnych zamówienia w Oriflame

Ponieważ na Waszych blogach coraz częściej mam okazję czytać negatywne opinie o kosmetykach marki Oriflame, tak skłoniło mnie to opublikowania tego wpisu. Są to kosmetyki zdecydowanie do polecenia, ponieważ na przestrzeni lat nie zawiodły mnie swoją jakością. I o ile nie miałam do czynienia z nowościami tejże marki od jakiś 2 lat, to te przedstawione przeze mnie są już bardzo długo w Ich ofercie.
Początkowo miało ich być 7, jest aż 15. Miłej "lektury" i zaczynamy [kolejność od tego którego najbardziej polecam]. 
Aha, wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony internetowej www.oriflame.pl

Beauty Wonder Lash Mascara w regularnej cenie 35zł/ 8ml
  • "Rzęsy, o jakich marzyłaś! Maksymalnie długie, gęste, podniesione i jedwabiście gładkie! Rewolucyjna szczoteczka 3D rozdziela rzęsy i każdą otacza warstewką tuszu, rozprowadzając go idealnie gładko, bez grudek. Super trwałe pigmenty gwarantują intensywność koloru, a mleczko z liści palmy - kopernicji odżywia rzęsy. "
    Do wyboru 3 kolory. Ja strasznie go uwielbiam- piękne rzęsy, tusz na początku może skleja, ale po tygodniu idealny, rzęsy jak firanki, co prawda może mógłby dodawać więcej objętości, wybaczam mu to jednak po efekcie końcowym i 2 warstwach. Po całym dniu nie ma mowy o "pandzie" czy pokruszonym tuszu na dolnej powiece.Wracam do niego, gdy mam ochotę na naprawdę bardzo dobry tusz średnio-półkowy.  

    Tender Care Vanilla w regularnej cenie 22,90zł/ 15ml
    "Słynący z cudownie kojących właściwości krem w pysznej, waniliowej odsłonie! Zmiękczająca i ochronna formuła przyniesie zasłużoną ulgę nawet najbardziej przesuszonej skórze. "
    Nadaje się na każde suche partie skóry- łokcie, spierzchnięte usta. Długo nawilża, no i ten obłędny zapach.

    One Step Hand Recovery w regularnej cenie 20,00zł/ 75ml
    "Złuszczające kryształki cukru i soli wspaniale wygładzają dłonie, a olejek ze słodkich migdałów, wosk pszczeli i witamina E zmiękczają, odżywiają i chronią skórę. Przez minutę rozcieraj scrub na całej powierzchni rąk, następnie dokładnie zmyj."
    Bardzo porządny scrub do dłoni- pięknie je wygładza, ściera suchy, stary naskórek, miło pachnie, po zmyciu zostawia film, więc nie musimy od razu nakładać kremu. Szukam drogeryjnego "brata", jednak nie potrafię takowego znaleźć. Wydajność- wystarcza na ok. 7 użyć.

    2-in-1 Protecting Hand & Nail Cream w regularnej cenie 14,00zł/ 100ml
    "Nawilża dłonie i utrzymuje właściwy poziom wilgoci nawet przez 24 godziny. Filtry UV chronią skórę i paznokcie przed szkodliwym wpływem środowiska, olejek ze słodkich migdałów wygładza i zmiękcza. "
    Najlepszy mój dotychczasowy krem do rąk. Zazwyczaj zamawiam tą największą dostępną wersję 150ml. Wystarcza na bardzo długo- zaledwie potrzebna jest odrobina by dobrze nawilżyć dłonie. Nie pozostawia lepkiej czy tłustej warstwy, za co go uwielbiam. Szybko się wchłania, ma filtr UV. Subtelny zapach sprawia, iż może go używać każdy domownik.

    Milk & Honey Gold Smoothing Sugar Scrub w regularnej cenie  29,00zł/ 200ml
    "Gęsty, pachnący scrub do ciała usuwa martwe komórki i nadaje skórze jedwabistą gładkość. Zawiera organiczne ekstrakty z miodu i mleka o właściwościach zmiękczających i regenerujących."
    Kolejny scrub, który zawładnął moim sercem- za zapach, za dobre "ścieranie", za wydajność. Polecam z czystym sercem.

    Giordani Gold Bronzing Pearls w regularnej cenie 74,00zł/ 25g
    "Zakręć pędzlem wśród perełek i omieć nim twarz, aby nadać cerze naturalny blask i aksamitny wygląd. Puder wzbogacony miką i krzemionką optycznie redukuje niedoskonałości i fantastycznie rozświetla twarz."
    Dostępny w 4 fantastycznych i naturalnie wyglądających kolorach- każdy znajdzie coś dla siebie. Buzia wymodelowana, rozświetlona, wyglądająca jak "muśnięta słońcem" [jeżeli wybierzemy odpowiedni kolor]. Zostaje co najmniej 10h na twarzy w nienaruszonym stanie. Opakowanie ładne, praktyczne, a zawartość przy codziennym użytkowaniu wystarcza na 2 lata, jak nie więcej. Po zużyciu, można dokupić tylko "wkład".

    Swedish Spa Beauty Wonder Oil w regularnej cenie 33,00 zł/ 150ml
    "Uniwersalny preparat z kompleksem Hydracare+ to starannie dobrana kompozycja składników pielęgnacyjnych: olejek imbirowy zwalcza wolne rodniki, natomiast kokosowy zapewnia intensywne odżywienie. Witamina E i olejek ze słodkich migdałów nadają skórze piękny, zdrowy wygląd. Stosować jako olejek do kąpieli, na wilgotną skórę zaraz po kąpieli lub na końcówki włosów przed umyciem ich szamponem."
    Zastosowanie- w opisie. Strasznie wydajny, pięknie pachnie [jak coca- cola?], ładnie nawilża, szybko się wchłania.

    Oriflame Beauty Matte Control Pressed Powder w regularnej cenie 40,00zł/ 8g
    "Ultra lekki puder daje twarz gładki, matowy wygląd i uczucie komfortu. Zawiera zeolity, czyli minerały, które pomagają doskonale zmatowić skórę. Idealny do cery mieszanej/tłustej."
    Minusy- drogi jak na jego "rozmiary", dostępny tylko w 2 kolorach. Z matowieniem radzi sobie bardzo dobrze, nie zmienia koloru pod wpływem sebum, jest mało widoczny na twarzy. Poręczne opakowanie z lusterkiem i "puszkiem".

    Oriflame Beauty Air Soft Powder w regularnej cenie 39,90zł/ 12g
    "Delikatny, z pigmentami rozświetlającymi, zapewnia efekt kryjący bez obciążania skóry. Utrwala makijaż i daje promienne, aksamitnie gładkie wykończenie. W dwóch transparentnych odcieniach."
    Piękny akcent do wykończenia makijażu, także nie ciemnieje na twarzy w ciągu dnia. Dostępny tylko w jednym kolorze. Wydajny, pudełko się "nie sypie". Daje delikatny mat i lekkie krycie.

    Antibacterial Hand Gel w regularnej cenie 14,90zł/ 50ml
    "Wystarcza trochę żelu, by ręce były czyste, a zarazki zlikwidowane w 99,9% - bez użycia wody. Wylej niewielką ilość żelu na dłonie, wetrzyj, aż ręce będą suche. "
    Mam go zawsze przy sobie, daje mi jakiś komfort psychiczny [co nie mogą człowiekowi zrobić reklamy- wszechobecne bakterie]. Po wyschnięciu nie kleją mi się po nim dłonie [co przy innych się zdarzało], wydajność i zapach podobne do innych produktów tego typu, cena regularna odrobinę odstrasza.

    Very Me Double Trouble w regularnej cenie 17,00zł/ 1,38g
    "Dwa odcienie w jednej kredce to super pomysł na efektowny makijaż. Idealnie podkreślają linię rzęs i dodają spojrzeniu magnetycznego uroku."
    Podwójna kredka- posiadam tylko odcień przedstawiony na zdjęciu. Czerń ładna, głęboka, trochę się w ciągu dnia rozmazuje, biel subtelnie podkreśla linię wodną. Obie strony kredki są równie miękkie i komfortowe w użytkowaniu. 


    "Delikatny, bezzapachowy żel o 80% zawartości organicznego ekstraktu z aloesu. Koi i przywraca równowagę zmęczonej, podrażnionej skórze. Przynosi natychmiastową ulgę! Stosować na twarz i ciało."
    Kojące właściwości aloesu są znane nie od dziś. Mi ten żel pomaga, gdy mam jakieś większe podrażnienia głównie na twarzy. Świetnie sprawdził się po "spaniu na leżaku" w środku letniego dnia. Jest wydajny, o neutralnym zapachu, szybko się wchłania, pozostawia lekką lepką warstwę.

    Optimals Matte Touch™ Day Gel-Cream w regularnej cenie 43,00zł/ 50ml.
    "Wyjątkowe połączenie specjalnych mikrosfer kontrolujących wydzielanie sebum i ekstraktu z kory brzozy o właściwościach oczyszczających pomaga utrzymać właściwy poziom nawilżenia skóry. Skóra pozostaje świeża i matowa przez cały dzień. Zawiera filtry SPF 10. "
    Przetestowałam zarówno ten na dzień, jak i na noc. Z tego jestem bardziej zadowolona- lekka żelowa konsystencja, dzięki czemu szybko i ładnie się wchłania. Dobrze współpracuje z makijażem, nie roluje się. Przedłuża mat na buzi o ok. 3-4h. Delikatnie pachnie. Szklany słoiczek bardzo elegancki, nie nadaje się jednak do "podróżowania" z właścicielką.


    "Doskonały na dzień i na noc. Nawilża, uspokaja i koi skórę, nadaje jej miękki, promienny wygląd. Zawiera w 100% organiczne ekstrakty z jagody i lawendy. Do wszystkich typów skóry. "
    Spełnia swoje zadanie jako lekki krem nawilżający. Ładnie pachnie, jest bardzo wydajny, możemy go mieć przy sobie dzięki wygodnemu opakowaniu. Czy koi? Minimalnie tak. Nie oczekujmy cudów. Dobry dla cery suchej, normalnej, na tłustej i mieszanej zostawia błyszczący film. Nie próbowałam nakładać go pod makijaż, używałam głównie jako krem na noc po opalaniu i tu sprawdzał się świetnie.

    Discover Scandinavia Fresh Seascape Shower Gel w regularnej cenie 18,00zł/ 400ml
    Mój ulubiony żel z serii "Discover"- orzeźwiający, idealny na upały. Pachnie trochę jak męski żel pod prysznic, mi to nie przeszkadza. Wydajność jak każdych innych żeli pod prysznic, jednak za jego regularną cenę mogę kupić mój ukochany, 500ml Dove. Nie nawilża, ale też nie przesusza skóry.

    I tak oto prezentuje się mój "ranking". Jeżeli dla którejś z Was okaże się pomocny, to będę się bardzo cieszyć.
    Do "przeczytania",
    Agnieszka

poniedziałek, 2 lipca 2012

Moje ulubione "zapachowe psikadła"

Uffff, na zewnątrz straszna duchota. Za chwilę kolejny odcinek "Tajemnic Smallville" [ach, Tom Welling]. Postanowiłam napisać post o moich ulubionych zapachach. Jako, iż jestem maniaczką jeżeli chodzi o "psikadła" i trudno trafić w mój gust, kupuję je przeważnie sama. Poniżej zaprezentuję listę tych, które najbardziej lubię.
  • Pierwsze miejsce należy do DKNY Pure- czysty, ultrakobiecy zapach, słodkawy, a jednocześnie delikatny, otulający ciepłem, dający poczucie spokoju, idealny zarówno do dżinsów, jak i eleganckiej sukienki. Wybieram zawsze, gdy nie wiem na co się zdecydować ;) I pomyśleć, iż nie zwracałam na niego tak długo uwagi. A teraz- miłość do końca życia.
    Nuty zapachowe:
    nuta głowy: kwiat lotosu, bułgarska róża
    nuta serca: jasmin, frezja, orchidea
    nuta bazy: biała ambra, drzewo sandałowe, wanilia
  • Moja nowa miłość, Elizabeth Arden Red Door Velvet- podobny do mojej miłości sprzed lat- Currary Touch& Die- niezwykle zmysłowy, słodki, kobiecy zapach, z nutą tajemniczości, uwielbiam, gdy przygasa na skórze, daje taki "ogon", lecz bardzo intymny, bo nie dusi wszystkich wokoło.
    Nuty zapachowe:
    nuta głowy: konwalia, fiołki, herbata Earl Grey
    nuta serca: różowe peonie, białe frezje, płatki jaśminu
    nuta bazy: paczuli, złoty miód, piżmo, wanillia.
  • Paco Rabanne Black XS Pour Elle- zmysłowy, słodki, prowokujący, z nutą tajemniczości, wybieram, gdy chcę "być pewna siebie"
    Nuty zapachowe:
    nuta głowy: różowy pieprz, kwiat tamandyrowca, żurawina
    nuta serca: czarny fiołek, ciemiernik wschodni, kwiat kakaowca
    nuta bazy: drzewo Massoia, patchouli, wanilia 
  • Thierry Mugler Womanity- ja wiem, iż ma wiele negatywnych opinii, lecz dla mnie tak właśnie pachnie kobieta- słodko, z nutą słoną, ciepłymi orzechami laskowymi. Wybieram go szczególnie wiosną, gdy na sobie nosimy coraz mniej, a zapachy jeszcze niekoniecznie muszą być świeże.
    Nuta głowy: cytrusy, nuty zielone
    Nuta serca: figa, kawior
    Nuta bazowa: kremowe drewno figowca
  • Kolejny Paco Rabanne, tym razem Lady Million- cóż tu dużo mówić, można poczuć się jak milion dolarów, dodaje pewności siebie, też z rodzaju "słodziaków", ale nie przytłaczających.
    Nuty zapachowe:
    nuta głowy: kwiat neroli, cytryna, malina
    nuta serca: jaśmin, kwiat pomarańczy, gardenia
    nuta bazy: paczuli, biały miód, ambra
  • Coś lekkiego, klasycznie CK One- unisex, uwielbiany przeze mnie, kocham męskie zapachy, a ten podbił moje serce.
    Nuty zapachowe:
    nuta głowy: bergamotka, cytryna, mandarynka
    nuta serca: jaśmin, konwalia, róża, kosaciec florencki
    nuta bazy: cedr, sandałowiec, ambra, mąka tarniowa
  • Letni, orzeźwiający deszcz? Ależ proszę bardzo- DKNY Be Delicious [czasami zwane "zielonym jabłuszkiem"]- nic lepiej nie orzeźwia w takie lato, jakie obecnie mamy. Ładny, delikatny, świeży i nie nachalny.
    Nuty: jabłko, ogórek, grapefruit, magnolia, tuberosa, biała konwalia, roża, fiołek, drzewo sandałowe, bialy amber 
  • Kolej na coś bardziej wiosenno- letniego, Chanel Coco Mademoiselle- klasyk, który warto mieć na swojej toaletce, no i ten prosty, piękny flakon. Tak pachnie młodę dziewczę cieszące się życiem.
    Nuty zapachowe:
    nuta głowy: sycylijska pomarańcza, kalambriańska bergamota
    nuta serca: róża, orientalny jaśmin
    nuta bazy: indonezyjska paczula, haitańska wetiweria, wanilia z Réunion, białe piżmo
  • Zapach lata? Benetton Giallo- słońce, plaża, zachód słońca, mnóstwo dojrzałych, słodkich owoców, nagrzane kamieniczki- tak kojarzy mi się ten niezwykle piękny i subtelny zapach.
    Nuty zapachowe:
    nuta głowy: nuty wodne, jagody, anyż, mięta
    nuta serca: lotos, róża, fiołek, brzoskwinia
    nuta bazy: piżmo, bób tonka, wanilia, nuty drzewne 
  • Pomyślicie- kolejny słodziak? Ile można? No dobrze, zostały mi już tylko dwa. Ten- Jimmy Choo Jimmy Choo- należy do wyrafinowanych, dość stonowanych słodkich zapachów, z dozą tajemniczości, kojarzy mi się bardziej z grubym, miękkim wełnianym swetrem, niż elegancką sukienką.
    Nuty zapachowe: gruszka, pomarańcza, orchidea, paczula, toffi
  • Ostatni "słodziak"- niespodzianka kupiona za grosze, żałuję że nie można go już kupić- limitowana edycja Essence Vampire's Love. Zapach kupowany w ciemno, podbija jesienią moje serce, gdy potrzebuję słodyczy, niektórych może przyprawiać o ból głowy, ja przy nim lubię zasypiać. 
  • Coś, co jest zapachem damskim, jednak z dużą nutą przypominający męski- Oriflame Amber Elixir, zdecydowanie ciężki zapach, długo utrzymuje się na skórze, żywiczny, dający dłuuuugi ogon, idealny na wieczór, piękny flakon.
    Nuty zapachowe: nuty ambrowe, mandarynka, migdały, piżmo.
Nie wiedziałam, iż tyle się tego uzbiera. Kolekcja jest dość pokaźna, ja jednak lubię różnorodność, co widać po wybieranych zapachach. Szybko nudzę się i przyzwyczajam do jednego zapachu- stąd zawsze kilka na mojej toaletce.

Na dzisiaj koniec, właśnie rozpętała się ulewna burza, zmykam do łóżka, bo nie lubię takiej pogody. Spokojnej nocy,
Agnieszka