Obserwatorzy

poniedziałek, 30 lipca 2012

Moja naturalna pielęgnacja cery.

Piękna noc na napisanie kolejnego postu. Na wstępie od razu zaznaczam, że moja naturalna pielęgnacja nie oznacza "eko-maniactwa", które ostatnimi czasy jest wszechobecne i szerzy się na coraz większą skalę. Nie jestem też temu przeciwna, ale ludzie- bez paranoi.
Przechodząc do sedna sprawy, zaczynamy mówić [a raczej pisać] o konkretach.
Poniżej lista moich 4. naturalnych sprzymierzeńców cery.
  • OCM- nie lubię się powtarzać, więc link do obszernego postu tutaj.
  • Tonik z octu jabłkowego- świetna sprawa dla cer tłustych, borykających się z problemem trądziku. Zakwasza on cerę, przywracając jej prawie naturalne pH [w okolicach 5,5-6, w zależności o proporcji poszczególnych składników], co uniemożliwia rozwój bakterii odpowiedzialnych za powstawanie krostek. Dodatkowo- jest to kwas- więc delikatnie złuszcza i rozjaśnia cerę. Nie odczuwam po nim efektu ściągnięcia skóry, a wręcz przeciwnie- skóra jest zrelaksowana, delikatna i miękka w dotyku. Jednak wiadomo- to są moje subiektywne odczucia, każda skóra może reagować inaczej. Jest to jeden z bardzo starych przepisów, znany bardzo dobrze naszym babciom.
    Przepis jest banalnie prosty; tonik przygotowujemy w różnych proporcjach, w zależności od wrażliwości naszej cery; od proporcji 1:5 aż po 1:1. Ja przygotowuję w stosunku 1 część octu i 2 części wody przegotowanej. U mnie ta wersja spisuje się świetnie. Tonik przechowuję w lodówce max. 12 dni [przygotowuję 90ml toniku i jest to optymalna "porcja" na 12 dni]. Stosowanie; używam tylko na noc, bo niestety zapach toniku nie jest zbyt przyjemny i dość długo pozostaje na skórze.
    Rozszerzeniem podstawowej wersji może być zastąpienie wody np. zieloną herbatą, bądź wywarem z płatków owsianych itp.
  • Maseczka drożdżowa- co tu dużo mówić- świetnie sprawdza się na skórze tłustej, z zaskórnikami i trądzikiem. Drożdże zawierają cynk, który jest powszechnie stosowany w leczeniu trądziku. Oprócz tego są źródłem witamin z grupy B, a także fosforu, magnezu, żelaza, potasu, selenu i chromu, które zbawiennie wpływają na skórę.
    Przepis; ok. 1/4, 1/5 opakowania drożdży mieszamy z mlekiem [temperatura pokojowa mleka], aby otrzymać jednolitą, gęstą papkę o konsystencji mniej więcej jogurtu. Nakładamy na twarz, dekolt, szyję [tam, gdzie skóra potrzebuje "ratunku"] na ok. 15-20 minut, po czym zmywamy letnią wodą.
    Ja osobiście modyfikuję ten przepis- biorę 1/5 opakowania drożdży, 1,5 łyżeczki jogurtu naturalnego i 3/4 łyżeczki zielonej glinki. Przepis jest świetny, bo jogurt nawilża skórę [a dodatkowo sprawia, że maseczka ma łatwiejszą konsystencję do nakładania], a zielona glinka absorbuje zanieczyszczenia z skóry.
    Stosowanie; przy skórze tłustej optymalnie 2-3 razy w tygodniu.
    Minusem jest zapach maseczki, ale do wszystkiego można się przecież przyzwyczaić.
  • Pasta migdałowa- było o niej głośno na blogach, YouTube. Byłam bardzo ciekawa tej pasty i tak od wczoraj gości także w mojej łazience. Jej zadaniem jest dokładne oczyszczanie skóry, bez naruszania naturalnej bariery skóry [tak jak OCM].
    Przepis; mój przepis jest następujący- mielę na pastę [prawie plastelinę] ok. 50g migdałów [całych], dodając ok. 2 łyżeczek oliwki Hipp [w oryginalnym przepisie podany jest olej migdałowy, jednak nigdzie nie mogłam go kupić, a że w tej oliwce to właśnie olej migdałowy jest bazowym, to nic nie stało na przeszkodzie, by go użyć]. Następnie dodaję 10 kropel olejku lawendowego [świetny naturalny środek antyseptyczny dla cer trądzikowych], 1 łyżeczkę zielonej glinki [można dodać więcej] oraz 0,5 łyżeczki miodu [nawilża i oczyszcza, dobrze łagodzi zmiany trądzikowe]. To wszystko wyrabiam na jednolitą masę [najlepiej w dłoniach, ciepło powoduje dobre łączenie się składników]. Pastę przekładam do pojemniczka i gotowe.
    Stosowanie; trochę pasy rozrabiam z odrobiną wody w zagłębieniu dłoni i następnie "wciskam" w skórę, kawałek po kawałku [dzięki temu pasta świetnie oczyszcza pory]. Następnie zmywamy resztki ciepłą wodą, później skórę przemywamy zimną wodą.
    Ja na co dzień do oczyszczania skóry używam mieszanki OCM, tej pasty używam co 2. dzień po umyciu buzi olejami, gdy skóra jest rozgrzana. Zastanawiam się czy nie będzie się świetnie spisywać przy porannym myciu buzi, jednak testy przede mną. Pierwsze wrażenie- WOW! Oczyszcza jak OCM, pachnie obłędnie, zapowiada się kolejny naturalny hit.
Warto korzystać z tego, co dała nam natura. To dobrodziejstwa najbliższe naszej skórze. Mam nadzieję, że może którejś z Was przydają się te "przepisy". Jeżeli macie jakieś sprawdzone, piszcie- chętnie wypróbuję. 
Przyjemnego czytania,
Agnieszka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz